MOJE BLOGOWANIE

NIE TYLKO O MICHAELU...
...Jeśli przychodzisz na świat, wiedząc, że jesteś kochany i opuszczasz go z tą samą świadomością, wszystko z czym w międzyczasie przyszło ci się zmierzyć - jest do pokonania. (Michael Jackson- Oxford 2001)

Ten blog nie mógłby powstać, gdyby nie miłość i zaangażowanie rzeszy fanów, którzy tłumaczą teksty o Michaelu Jacksonie na licznych portalach, poświęconych Królowi Popu.
Szczególne wyrazy uznania kieruję do zespołu tłumaczy: Ola, Anialim, Kora, Bea, Kato, Agnieszka, Butterfly26, Felicia M, Phi, Speed Demon, Tiffani, Ioretta, Marta, Nat, Bettima, Marta, Nat.
Specjalne podziękowania dla oddanych Fanek z Internetowej Bazy Tłumaczeń MJTranslate, oraz michaeljacksontruelove.
Gdyby nie WY, moja wiedza na temat Michaela byłaby niepełna i znacznie ograniczona.

Wszystkie zdjęcia oraz materiały filmowe znalezione i udostępnione z sieci.

Translate


środa, 4 maja 2011

Zaczęło się


Zamiast kontynuować opowieść o życiu i fascynujących dokonaniach artystycznych Michaela Jacksona, zmuszona jestem podjąć temat, który coraz częściej będzie pojawiać się w mediach w związku ze zbliżającym się procesem Conrada Murraya -  lekarza, oskarżonego o spowodowanie śmierći Króla Popu.




Rozprawa miała rozpocząć się 9 maja - niestety  znowu została odłożona i jeżeli nie nastąpi kolejne odroczenie, lekarz przed sądem stanie dopiero 20 września 2011.
Wiąże się to z koniecznością ponownego wyłonienienia ławy przysięgłych i poddaniu ekspertyzom najbardziej kuriozalnych pomysłów obrońców oskarżonego.
Murray w feralną noc zamiast leku nasennego podał  Propofol - silny anestetyk, używany wyłącznie w warunkach szpitalnych do podawania narkozy(!!)
Poprzedzając to wcześniej zestawem środków przeciwbólowych i antydepresyjnych wymyślił teraz, że Michael sam sobie to wszystko wstrzyknął, ponieważ pragnął popełnić samobójstwo!
Jak bzdurna jest ta linia obrony, wykazuje powołany biegły Dr Christopher Rogers - patolog wykonujący autopsję MJ.

Dr Christopher Rogers stwierdził, że nawet jeżeli gwiazdor sam podałby sobie śmiertelną dawkę środka znieczulającego, to wciąż byłoby zabójstwo. 
Dr Christopher Rogers powiedział tak, kiedy adwokat Murraya pytał go o możliwość, by piosenkarz sam podał sobie propofol, kiedy lekarz nie patrzył.
"Na podstawie jakości opieki medycznej, wciąż nazwałbym to zabójstwem, nawet jeśli to nie lekarz podał propofol panu Jacksonowi," powiedział Rogers.
Zeznał również, że Murray narażał Jacksona na niebezpieczeństwo podając lek w domu bez odpowiedniego sprzętu i to niezależnie od tego, kto podał ostatnią dawkę. Zeznania te były ciosem dla obrony.
W ciągu sześciu dni przesłuchań, po których sędzia ma zadecydować, czy Murray powinien odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmieci, jego obrońcy starali się dać do zrozumienia, że to Jackson sam podał sobie śmiertelną dawkę.
Rogers zeznał, że gwiazdor - jak na mężczyznę w średnim wieku - był w "doskonałym" stanie zdrowia, zmarł z powodu leczenia, które było poniżej wszelkich standardów. Patolog powiedział, że Murray złamał wszelkie zasady, jakie obowiązują przy podawaniu propofolu.
Powiedział, że lek nie jest przeznaczony dla cierpiących na bezsenność, a jego podanie wymaga ciągłej obserwacji pacjenta, czego Murray nie dopełnił.
"Zgodnie z naszymi informacjami, lekarz zostawił pana Jacksona, kiedy ten był pod wpływem znieczulenia - czegoś takiego nie wolno robić" - powiedział Rogers.
Wbrew zeznaniom ratowników, którzy twierdzili, że piosenkarz miał niedowagę i przypominał pacjenta hospicjum, Rogers powiedział, że Jackson był "normalnej wagi".

                                             tłumaczenie Anialim (MJPT)


Nasuwa się zatem pytanie dlaczego lekarz zatrudniony do czuwania nad kondycją i zdrowiem Michaela, obecny tej nocy w rezydencji gwiazdora nie zauważa, że dzieje się coś złego?
Zwleka z wezwaniem pogotowia prowadząc nieudolną akcję reanimacyjną (na miękkim łóżku jedną ręką!)
Następnie zaciera ślady obecności nielegalnego specyfiku w domu Michaela.
Po stwierdzeniu jego zgonu w Klinice UCLA porzuca swój luksusowy samochód na podjeździe rezydencji MJ i wyjeżdża z Los Angeles.
Znika na kilka dni, będąc poszukiwanym przez policję!
Dowody na w/w czyny były wystarczające, aby postawić go w stan oskarżenia, co nastąpiło 25 stycznia 2011.r.
Murray jak każdy człowiek zasługuje na sprawiedliwy proces.
Zapewne grozi mu skazujący wyrok za nieumyślne spowodowanie śmierci (cztery lata - być może w zawieszeniu?) za błąd w sztuce lekarskiej, zaniedbania, zacieranie śladów obecności nielegalnych leków, stosowanie ich w warunkach domowych, ucieczkę i unikanie składania zeznań.

Sporo tego, jednak coraz częściej myślę o tym, ile to wszystko jest warte dla Michaela, któremu  życia już nic nie przywróci, dla jego dzieci i matki, dla.rodziny...także dla fanów, którzy będą musieli przez to wszystko przechodzić.



Kolejny raz jego prywatne życie będzie roztrząsane przez media na forum żądnej sensacji gawiedzi.
To już zaczyna się dziać, a strach pomyśleć co będzie dalej?
Decyzją sędziego Michaela Pastora proces będzie transmitowany przez TV!!!!
Z jednej strony może to i lepiej - każdy zainteresowany zapozna się z faktami procesowymi, nie będąc zdany na relacje mediów, żerujących wyłącznie na sensacji, czego dały dowód podczas żenujących sprawozdań z procesu 2005 r.
Z drugiej strony, kto będzie śledził długi i nużący proces?- wyłącznie zainteresowani, a więc bliscy, przyjaciele, fani.
Pozostali ograniczą się do newsów i artykułów prasowych, po których za wiele nie należy sie spodziewać.
To przykre i bardzo niepokojące.
Kiedy o tym myślę, wolałabym aby tego procesu nie było.
Michael i tak nigdy już nie zatańczy moonwalka.



I tak nie zobaczy jak Prince Paris i Blanket dorastają.


Znowu zacznie się grzebanie w najintymniejszych szczegółach jego życia.
Szarganie reputacji na oczach dzieci i Katherine, która już przecież 81- letnia, jeszcze tak bardzo potrzebna osieroconym wnukom.
Cztery lata więzienia na które może być skazany Murray nie warte są krzywdy jakiej doznają jego najbliżsi podczas nadchodzacego procesu.
Najbardziej przeżywam oraz mnie złości, że chwila prawdy i uczciwości, jaka nastąpiła po jego śmierci, znowu zostanie zburzona i zakrzyczana przez śmieciowe media, a wielu ponownie pomyśli, że Michael to Vacko Jacko.

Michael Jackson - Król Popu musiał umrzeć, aby odzyskać coś, czego nigdy nie powinien był stracić- swoje dobre imię!
Teraz obawiam się, aby w tym aspekcie ta śmierć nie poszła na marne.

Nie sposób nie myśleć o tym, gdy widzi się artykuł w News of World.
Żenujący, nieistotny dla sprawy Murraya) i jego niedbałe streszczenie na polskim portalu internetowym.
Jutro zapewne większość  brukowców ogłosi, że Michael był gejem i narkomanem.
Ma to wynikać z rzekomego dowodu  w postaci  osobistej bielizny MJ, którą gazeta dumnie prezentuje na załączonej fotografii.

W tym momencie prawdę należy oddać tabloidowi, który przyznaje, że sędzia orzekający w procesie 2005r. nie uwzględnił tego "dowodu" Sneddona, uznając go za niewiarygodny i nie istotny do sprawy,
Oskarżyciel Michaela wszelkimi sposobami starał się zdyskredytować jego osobę, przedstawiając jako degenerata, który w chwilach upojenia narkotykowego molestował Gavina Arviso.


Ekspertyzy bielizny Michaela wykazały, że znalezione DNA nie należało do niego, ani do  Arvisoa  śladowa obecność kokainy(?!) nie pochodziła z jego krwi, której ślad po iniekcji zastrzyku zabezpieczono na feralnej bieliźnie.
Narkotyk zatem został tam jakoś umieszczony, a przecież Michael od dłuższego czasu nie przebywał w Neverland.
Dowód ten pozskano drogą nadzwyczajnej rewizji na rancho w 2003r.

To własnie podczas nieobecności MJ, (nalot 70 funkcjonariuszy!) policja znalazła w magazynie z książkami(?) torbę z bielizną, przeznaczoną do prania.
Sędziemu słusznie wydało się zastanawiające jak w pedantycznym i pełnym służby domu Michaela, mogło dojść do tak długiego przetrzymywania bielizny przeznaczonej do prania w tak niecodziennym miejscu?
Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności Sędzia nie włączył tego dowodu do procesu w 2005r, uznając go niewiarygodnym i nie związanym ze sprawą Jackson - Arviso.

I oto teraz po 6 latach  od uniewinnienia Michaela... niemal 2 lata po jego śmierci, media odgrzewają stary kotlet, który poprzez ekspertyzy biegłych sądowych, został jednoznacznie wykluczony z czynności procesowych.
Podobnych "kwiatków", serwowanych przez prokuraturę i eliminowanych przez sędziego. było znacznie więcej.

Rodzima Interia PL z angielskim na bakier, najwyraźniej nie kuma o co chodzi, opatrując newsa następującym tytułem:
Policja: Michael Jackson ukrywał narkotyki w bieliźnie! 
Następnie wysnuwa wniosek, że ten pseudo dowodowy incydent z 2005r. może mieć wpływ na uniewinnienie Murraya w obecnym procesie.
Jedyny plus - nie przedrukowali zdjęcia szykownych  Michaelowych gatek z News of World , za to w ramach reklamy ujawnili ich znaną markę.
Pewnie liczą, że Calvin Klein im za to odpali !

Kiedy śledzę, co dzieje się wokół tej sprawy, przypomina mi się gra z dzieciństwa, która nazywała się Głuchy Telefon.- kto pamięta, wie o co chodzi.
O ile ogólnie była to fajna zabawa, w tym przypadku wcale nie jest do śmiechu.:((

Dla rozluźnienia atmosfery na koniec coś miłego dla oka.
MJ wielokrotnie uczestniczył w sesjach zdjęciowych dla swego ulubionego czasopisma Ebony.
Oto kilka z nich - jedno z majtkami od CK!
Spokojnie! ...wszystko odbyło się w odpowiednim entourage za zgodą i akceptacją Michaela.





------------------------------------------------------------------------------------------------
                                             
                              Katherine Jackson...HAPPY BIRTHDAY :)
                                                       *04.05.2011*


Mother Matko 
Dancing the Dream (1992)-Michael Jackson 
                    
Od zamierzchłych czasów nosiłem w sobie ideę
Wahałem się, czy przyjąć formę
Z tej niewyraźniej, kosmicznej idei
Czy dostąpić na tej ziemi fantastycznego przyjęcia
Aż pewnego sierpniowego poranka
Narodziłem się z twojego bytu
Z czułą miłością dbałaś o to ziarno
Nie przejmowałaś się własnym cierpieniem
Nie zważając na ryzyko i niebezpieczeństwo
Zdecydowałaś się na tego samotnego nieznajomego

Tęcze, obłoki, to błękitne niebo
Śpiewające ptaki, co wzlatują tak wysoko
Z tych cząstek złożyłaś mnie w całość
Z tych fragmentów utkałaś moją duszę
Droga matko, dałaś mi życie
To dzięki tobie, unikającej sporów i walk
Dałaś mi radość, miejsce na świecie
Dbałaś o mnie bezwarunkowo
I jeśli uda mi się kiedyś zmienić ten świat
To dzięki uczuciom, które mi przekazałaś
Twoje współczucie jest tak słodkie i drogie
Twe najwspanialsze emocje ciągle słyszę
Wyczuwam twoje najskrytsze pragnienia
Wspaniałą magię twojego eliksiru miłości

A teraz, gdy zaszedłem tak daleko
Spotkałem się z każdym królem i carem
Poznałem każdy kolor i kredo
Wszelkiej namiętności, chciwości
Wracam do tej rozgwieżdżonej nocy
Bez uczucia strachu, kiedy mogłaś
Nauczyć mnie jak stać i walczyć
O każdą najmniejszą prawdę i pomyłkę
Każdego dnia, nie będę się powstrzymywał
Od dziękowania, że uformowałaś właśnie mnie
Zapamiętam każdy pocałunek
Twoje słodkie słowa, nigdy ich nie zapomnę
Nie ważne gdzie jutro się znajdę
Zawsze będziesz w moim sercu, droga matko 

                                   tłumaczenie Speed Demon MJTranslate
---------------------------------------------------------------------------------------------------

6 komentarzy:

  1. Przeczytałam twoją notkę. Ale mam pewnie spostrzeżenia. Piszesz nieco chaotycznie, mieszasz kilka tematów w jednym wpisie. Może warto dodawać kilka oddzielnych wpisów z innymi tematami i przemyśleniami a nie wszystko w jednym, bo tak trudno się to czyta. Zaczyna się od czegoś innego, za chwile przechodzisz w inny nieco temat aby znów powrócić do wątku wiodącego.
    Nie chce Cie krytykować, absolutnie nie, ale może warto rozważyć inny sposób dodawania notek?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za uwagi. Są one słuszne,jeżeli przyjmiemy zasadę,że blog powstaje ściśle według chronologii wydarzeń z życiorysu Michaela, ale ja celowo przyjęłam taką formę. Jeżeli ktoś czyta blog, zauważy,że ma on jakby 2 części:jedna to własnie kolejne wydarzenia z jego życiorysu( ostatni post z tej części dotyczy wydania Bad)... i druga część-bardziej swobodna,dająca możliwości wielokrotnego wracania do tematu,wplatania bieżących wydarzeń jak np proces Murraya,jakiś głupi?,a może ciekawy? tekst w gazetach,coś związanego z jakimś wydarzeniem, koncertem, płytą itp.Jednym słowem ten blog powstał z osobistej potrzeby odreagowawania na wydarzenia z czerwca 2009r.Była taka potrzeba,a nie chciałam zamęczać mojego otoczenia tym tematem, ponieważ nie każdy musiał być aż tak zainteresowany MJ jak ja.Na początku pisałam dla siebie,a po pewnym czasie, chcąc się bardziej zmobilizować do kontynuacji mojego:"dzieła" upubliczniłam go. Pomyślałam sobie,że trzeba się bardziej starać i robię co mogę;)ale to nie jest łatwe, bo jestem przecież amatorką- po raz pierwszy piszę bloga.Zależy mi na utrzymaniu tej formy,bo zamierzam długo jeszcze pisać o Michaelu, a gdybym kurczowo trzymała się chronologii i jednego tematu, byłabym ciągle na początku życiowej i artystycznej drogi Michaela, tak wiele w jego życiu się wydarzyło,a ja chcę dzielić się jego muzyką także z późniejszego okresu.Jeszcze raz dziękuję i popracuję nad formą, aby była bardziej klarowna i zrozumiała, w szczególności dla tych, na których najwięcej mi zależy,a więc na tych,którzy niewiele wiedzą o Michaelu, karmieni przez lata tabloidową plotką i pomówieniem...uff..ale się rozpisałam:))Jeszcze raz pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem, że czasem to jest trudno - pisanie- wiem, bo sama mam 2 blogi już od kilku lat. Z czasem można wyrobić swój sposób pisania. Także rozumiem, że nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli.
    Co do wylewania uczuć na blog, to rozumiem to doskonale, bo to lepszy sposób niż tłumienie wszystkiego w sobie.

    Trzymam kciuki za twojego bloga powodzenia w dalszym pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za wizytę i życzliwość:)Pozdrawiam i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bloga odwiedzam często i tak sobie czytam.Tylko niestety nie wiem jak się wypowiadać o notkach,bo nie jestem wielką fanką Michaela.

    Ale miło mi się tu zagląda:)

    Pozdrawiam i proszę o trzymanie jutro kciuków.
    Mam okropną endoskopię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma co się martwić...
    Muszę sobie poukładać pewne sprawy,o których nie chcę,nie umiem nawet na razie rozmawiać.

    Pozdrawiam gorąco.
    Obiecuję,że wrócę:)

    OdpowiedzUsuń