MOJE BLOGOWANIE

NIE TYLKO O MICHAELU...
...Jeśli przychodzisz na świat, wiedząc, że jesteś kochany i opuszczasz go z tą samą świadomością, wszystko z czym w międzyczasie przyszło ci się zmierzyć - jest do pokonania. (Michael Jackson- Oxford 2001)

Ten blog nie mógłby powstać, gdyby nie miłość i zaangażowanie rzeszy fanów, którzy tłumaczą teksty o Michaelu Jacksonie na licznych portalach, poświęconych Królowi Popu.
Szczególne wyrazy uznania kieruję do zespołu tłumaczy: Ola, Anialim, Kora, Bea, Kato, Agnieszka, Butterfly26, Felicia M, Phi, Speed Demon, Tiffani, Ioretta, Marta, Nat, Bettima, Marta, Nat.
Specjalne podziękowania dla oddanych Fanek z Internetowej Bazy Tłumaczeń MJTranslate, oraz michaeljacksontruelove.
Gdyby nie WY, moja wiedza na temat Michaela byłaby niepełna i znacznie ograniczona.

Wszystkie zdjęcia oraz materiały filmowe znalezione i udostępnione z sieci.

Translate


piątek, 26 września 2014

Król Popu w Łazienkach Królewskich do 12 października


Michael przychodzi do nas z pięknej krainy.
Chciałbym, żebyśmy wszyscy mogli spędzić trochę czasu
 w jego świecie 
(Steven Spielberg)




-----------------


 Czesław Czapliński
Galeria Plenerowa Łazienek Królewskich

Wystawa zdjęć z drugiej, prywatnej wizyty
Michaela Jacksona w Polsce w 1997 roku

16 września - 12 października 2014,
wstęp wolny




Król Muzyki Pop, Michael Jackson 
oprócz Zamku Królewskiego,Wilanowa i Lubiąża
 odwiedził Łazienki Królewskie. 
Pamiątką  tamtego wydarzenia są fantastyczne zdjęcia,
autorstwa Czesława Czaplińskiego




artysta fotografik, 
dziennikarz i autor filmów dokumentalnych.
Autor i współautor 40 albumów, książek, setek artykułów, 
40 lat kariery!
 Fotografował najbardziej znane osobistości świata:
Jan Paweł II
Muhammad Ali, Maurice Bejart, Leonard Bernstein,
 Bernardo Bertolucci, Cindy Crawford, Oscar de la Renta, 
Catherine Deneuve, Placido Domingo, Umberto Eco, 
Henry Kissinger, Calvin Klein, Jerzy Kosiński, 
Luciano Pavarotti, Paloma Picasso, 
Roman Polański, Isabella Rossellini, Andy Warhol 
Michael Jackson.




Zdjęcia artysty publikowane są na całym świecie: 
The New York Times, TIME, Vanity Fair, The Washington Post,
 Newsweek, Polityka Twój Styl, Viva, Rzeczpospolita,




Jego prace znajdują się w zbiorach:
Library of Congress w Waszyngtonie, New York Public Library, 
Muzeum Narodowym w Warszawie i Wrocławiu, 
Muzeum Sztuki w Łodzi, Bibliotece Narodowej w Warszawie 
i wielu kolekcjach prywatnych na całym świecie.
Od roku 1979 mieszka i tworzy w Nowym Jorku i w Warszawie.

----------------- 


Spotkanie Czesława Czaplińskiego z Michaelem Jacksonem zaowocowało fascynującymi fotografiami, które obecnie można podziwiać w Warszawskiej Galerii Łazienkowskiej, ale to nie jedyny ślad pobytu Króla Popu w Polsce, jaki zawdzięczamy artyście.
Po śmierci Michaela Jacksona w 2009r, wydał wspaniały album "Kocham Cię Polsko" oraz opisał niezwykłe spotkanie z człowiekiem, którego dotąd znał tylko z mediów.




Polecam, z nadzieją,że ciągle można go nabyć, 
naprawdę piękny...:)
ze względu, iż było to wydanie okazjonalne
jeszcze niedawno dostępny w przystępnej cenie




Oto jak Czesław Czapliński wspomina spotkanie z Michaelem Jacksonem w Warszawie 1997r

Przez lata z zainteresowaniem śledziłem karierę jego oraz Madonny – dwóch największych gwiazd muzyki pop. 
Nie ma to związku ani z moją pracą, ani z gustami muzycznymi. 
Po prostu człowiek, który ogląda telewizję, słucha radia i czyta gazety wiele wie o ludziach, którzy do tego stopnia rozpalają zbiorową wyobraźnię, że pokazywanie ich i pisanie o nich staje się obowiązkiem mediów. 

Gdyby jednak w połowie maja 1997 roku ktoś powiedział mi, że będę fotografował Michaela Jacksona w Polsce i że będę jedynym fotografem mającym szansę zrobienia mu zdjęć z odległości kilku kroków, mógłbym to uznać co najwyżej za kiepski żart. 
Dwa tygodnie później stałem na lotnisku i czekałem, aż prywatny odrzutowiec „Króla Popu” wyląduje w Warszawie. 

Nawet dziś, po prawie dwudziestu latach potrafię odtworzyć wydarzenia tamtych dni. 
Po południu znalazłem w serwisie Polskiej Agencji Prasowej wiadomość, której mało kto się spodziewał: 

"...Michael Jackson przybywa do Polski. 
Samolot specjalny oczekiwany jest na Okęciu we wtorek 27 maja (1997), około godz. 12.00. 
Jackson przyleci do Warszawy z Paryża. 
Program wizyty nie jest jeszcze ustalony. 
Wiadomo jedynie, że gwiazdor odwiedzi ośrodki opiekuńcze dla dzieci. 
Ma też spotkać się z prezydentem Warszawy Marcinem Święcickim. 
Jak poprzednio, będzie nocował w hotelu Marriott”. 

Białobrązowy Falcon podchodził do lądowania punktualnie o  godzinie 13.23. 
Ochrona starała się opanować fanów, dziennikarzy i fotografów, podczas gdy samolot zatrzymywał się, a na pokład wchodzili polscy celnicy, straż graniczna i Wayne (szef ochrony MJ)
Po dwudziestu minutach na czerwonym dywanie stanął Michael Jackson we własnej osobie.






Ubrany był w czarne dżinsy z białymi lampasami, kowbojskie buty na wysokich obcasach, czarny kapelusz. Czarną, szamerowaną kurtkę zdobił wielki złoty medal. 





Od kilku już minut robiłem zdjęcia, niemal ocierając się o M.Jacksona, gdy złapałem się na tym, że gwiazdor nijak nie przystawał do moich o nim wyobrażeń. 
Był wysoki, dobrze zbudowany o bardzo gładkiej, zdrowej cerze. 





Stanowczo nie wyglądał na czterdzieści lat, a tym bardziej na kilkadziesiąt operacji plastycznych, które niezmiennie były tematem plotek w brukowej prasie. 
Pierwsze wrażenie robił bardzo sympatyczne. 
Zacząłem naprawdę lubić gwiazdora i cieszyłem się, że mam szansę fotografować go z tak bliska. Pierwsze portrety Michaela powstały w śmigłowcu




Przestałem liczyć rolki naświetlonych filmów.
Raz tylko nie byłem w stanie robić zdjęć… na oddziale onkologicznym szpitala przy Litewskiej.





To były jedne z najbardziej ekscytujących i wyczerpujących dni w całej mojej karierze. 
Czas przestał się dla mnie liczyć, a właściwie wciąż go było za mało. 
Momentami czułem się jak reporter wojenny, który musi zrobić zdjęcie bez zastanowienia, bo wie, że sytuacja, na którą patrzy, więcej się nie powtórzy. 



Ratusz Miejski:
Michael Jackson z ówczesnym Prezydentem Warszawy
Maciejem Święcickim


Pałac Prezydencki
spotkanie z Prezydentową Jolantą Kwaśnieswką
Niespełna rok wcześniej w Warszawie

podczas pobytu z okazji koncertu HIstory Tour 1996 na Bemowie
Michael został przyjęty przez
Prezydenta RP, Aleksandra Kwaśniewskiego
z prawej: Janusz Olejniczak-pianista, Zbigniew Preisner-kompozytor
Justyna Steczkowska z Michaelem
z lewej Waldemar Dąbrowski - Minister Kultury i Sztuki


Byłem tak pochłonięty swoją pracą, że dopiero kiedy samolot wzbił się w powietrze uświadomiłem sobie, że dane mi było spędzić dwie doby w towarzystwie największej gwiazdy muzyki pop na świecie. w towarzystwie człowieka, o którym wiedziałem wiele, ale – jak się okazało – nie wiedziałem najważniejszego: jaki jest naprawdę. 

Był spokojny, skromny wyciszony, zamknięty w sobie, odpowiadający w sposób charakterystyczny dla introwertyków, oszczędny w słowach, a jednocześnie spontaniczny, reagujący z dziecięcą wręcz prostotą.


Marielle Tourel - córka polsko-francuskiego małżeństwa,
 przyjaciół Michaela



Myślałem też o tym jak samotny jest człowiek nieustannie adorowany przez rozkrzyczane tłumy i co myśli, kiedy czyta w gazetach kolejne „rewelacje” na swój temat.




Prywatność była jedyną rzeczą, do której dostępu mógł próbować bronić. 
I starał się to czynić do końca swojego życia. 




Nie pozwalał się fotografować, rzadko udzielał wywiadów i przyjaźnił się z niewieloma osobami, choć wielu zapewne mówiło o nim „mój przyjaciel Michael”.

W jednym z wywiadów na pytanie 
Czy jest coś, co chciałbyś przekazać swoim fanom? odpowiedział: 

Pamiętajcie: nieważne ile razy przyjdzie wam wykonywać daną rzecz, róbcie ją dotąd, dopóki nie zostanie dobrze zrobiona. 
Wierzcie w siebie, niezależnie od tego ile negatywnej energii sprowadza was w dół. 
Odrzućcie ją i pamiętajcie – będziecie tylko tym, kim chcecie być. 
A najważniejsze, po stokroć najważniejsze, to skromność. 
Może swojemu talentowi zawdzięczać będziecie siłę czy władzę nad ludźmi, ale nigdy nie dajcie się ponieść pysze ani dumie – to zguba ludzkości.


podczas  Chopinowskiego Koncertu Fortepianowego w Łazienkach

------------------


Pobyt Michaela w 1997 roku w Polsce wspomina również prof. Marek Kwiatkowski - polski historyk sztuki, muzealnik i varsavianista.


Prof. Kwiatkowski oprowadzał  M.Jacksona po Warszawie i kompleksie pałacowym w Libiążu

Miał kierować przedsięwzięciem Rodzinnego Parku Rozrywki” na warszawskim Bemowie, któremu patronował Michael Jackson (projekt ostatecznie nie został zrealizowany z powodu protestów mieszkańców oraz przepychanek politycznych radnych tej dzielnicy Warszawy) 

Profesor Kwiatkowski początkowo nie był zachwycony całą sytuacją, jednak kiedy zetknął się z Michaelem osobiście, diametralnie zmienił zdanie.
Zafascynował się gwiazdorem, polubił go i od tamtego czasu często publicznie demonstrował wspólną przyjaźń i zażyłość, która była kontynuowana znacznie dłużej niż wizyta Michaela w Polsce. 

Jak to wszystko się zaczęło?
Profesor wspomina dwukrotne spotkanie z gwiazdorem w Warszawie, następnie w Paryżu, gdzie Michael zaprosił go na swój koncert w ramach trasy History Tour  w 1997r. 

Otrzymałem telefon od prezydenta Warszawy,Marcina, Święcickiego, który prosił, żebym zjawił się na lotnisku na powitanie  Michaela Jacksona i oprowadził go później po zabytkach Warszawy. 
Byłem z tego powodu niezadowolony. 
Zjawiłem się na lotnisku w oddzielnym aneksie portu lotniczego, gdzie przyjmowano specjalne samoloty. 
Tłum fanów i dziennikarzy. 
Wszyscy niesłychanie podekscytowani. 
Również i państwo Tourel wraz ze swoją córką tam byli i mieli go witać.  
Marielle towarzyszyła Michaelowi podczas tamtego pobytu - kilkunastoletnia blondynka, widoczna prawie na wszystkich zdjęciach) 

Przylot się przedłuża. Dziennikarze pytają mnie, jak się czuję i czy jestem podniecony.
- Podniecony? Czym? Przylotem Jacksona? 

Gdyby miał tu wylądować Jan Sebastian Bach to bym sie przejął, a nie jakiś tam Jackson, chyba państwo żartują?
- Nie ulegam atmosferze owczego pędu.

Ląduje Jackson. Wychodzi. 
Patrzę, taki cudak, w czarnym kapeluszu, z maseczką na twarzy, trochę się dziwię temu całemu entuzjazmowi. 
Młodzież dosłownie szaleje. 




Przed Jacksonem występuje zespół młodych ludzi przebranych w staropolskie stroje i tańczy mazura. Dosyć ładne powitanie. 








W tym momencie nadchodzi ulewa i wszyscy pędzą do podstawionego już helikoptera, którym mamy lecieć do Wilanowa. 
To pierwszy punkt trasy Jacksona, potem mają być Łazienki. 

Siedzę sobie z boku i widzę, że pan Jackson, otoczony grupą ludzi, sympatycznie na mnie patrzy. Okazuje się, ze miał już informacje na mój temat. 

Prezydent Święcicki pokazuje mu z okna tereny, na których może będzie usytuowany Park Jacksona. Lądujemy w Wilanowie, znowu tłumy ludzi, potem samochodami dojeżdżamy do pałacu oblężonego tłumami.




Każą mi oprowadzać Jacksona. 
Widzę, że interesuje się różnymi detalami na przykład zachwycił się pięknymi fasetami, zwłaszcza w sieni. 
Nie każdy na nie zwraca uwagę, a tylu już wybitnych ludzi tam oprowadzałem, prezydenta Cartera, szacha Iranu i innych. 

Przyjechaliśmy samochodami do Łazienek. 

Zwiedzamy Pałac Łazienkowski, za nami tłum. 




Jackson też zwracał uwagę na różne szczegóły. 
W pewnym momencie, kiedy byliśmy na piętrze, poprosił, żebyśmy zostali sam na sam. 
Zadał mi kilka pytań. 
Pytał o sprawy artystyczne związane z historią i sytuacją w Polsce. 
Jego pytania były inteligentne. 
Zdjął maseczkę i bardzo serdecznie ze mną rozmawiał. 




Potem pojechaliśmy do liceum Batorego w pobliżu Łazienek. 
Szał, entuzjazm, stał na balkonie wielkiej sali a młodzież ryczała. 
Tłum rzucał się po prostu na niego, tak, że ledwie i ja cało z tego wyszedłem.




Następnie  pojechaliśmy do Domu dziecka. 
Był  już tam tłum dziennikarzy, Michael wszystkich wyprosił, został z dwiema czy trzema osobami, (pośrodku których i ja byłem) no i małe dzieci. 
Usiadł w fotelu i powiedział, że chce sobie z nimi porozmawiać. 
I zobaczyłem, że to dziwny facet, bo z nikim wcześniej nie chciał rozmawiać, a tu zaczął rozmowy z dziećmi. 
Musiano mu dokładnie tłumaczyć, co dane dziecko mówi, o co pyta, a on odpowiadał z niesłychaną cierpliwością. 
W tym momencie uznałem, że to jest normalny człowiek, i że bije z niego dobroć. 
Kapelusik, maseczka - to poza. 
Dzieci były nim zachwycone. 
Lgnęły do niego jak do Świętego Mikołaja. 
Śmieszne dziecinne słowa, niesłychana szczerość.
Miał przy tym niesłychanie rozpromienioną twarz. 

Dalej był powrót do hotelu "Mariott" i tam również straszliwe tłumy. 
Zrozumiałem, co to jest entuzjazm tłumu, ten entuzjazm zaczął się udzielać i mnie. 
Zacząłem być dumny, że idę obok Jacksona, nagle w ciągu kilku godzin zmieniłem swoją postawę wobec niego. 
Na przykład widzę te napisy "Michael is the King of POP","the King of Kings"- Król królów. Zobaczyłem, że tam w tłumie stał kilkunastoletni chłopiec, ubrany prawie tak samo jak Jackson i wydzierał się: "Michael, Michael!" 
Gwiazdor zatrzymał i  się i kazał go wyciągnąć z tłumu. 
Ochrona  przyprowadziła go, a Michael uścisnął chłopaka i coś mu powiedział, a ten zaczął tańczyć zupełnie jak Michael! 
Było to naprawdę wzruszający dzień pełen przygód. 
Wielkie przeżycie w gruncie rzeczy. 

Co się dzieje dalej: na drugi dzień gwałt, telefon od prezydenta:  

- Musi pan natychmiast, za pół godziny, być na lotnisku!
- Dlaczego?
- Bo Michael wybiera się do Lubiąża.
Chcą mu pokazać ten wspaniały  obiekt. Powiedział, że bez pana nie pojedzie.

Michael siedzi vis a vis, przyglądam mu się, a on mnie.

Patrzymy na siebie, pół godziny, godzinę, a on jest promiennie uśmiechnięty.
Widzę, że to bardzo ładna twarz, niezwykłe oczy, piękne usta, nosek.
Patrzę na niego i zadaje, sobie pytanie, co to za człowiek?
A w oczach jego widać niezwykłą dobroć i serdeczność.




Michael pilnie studiuje polski album/informator na temat
Zespołu Pałacowego w Libiąża
Jeszcze będąc w Polsce nagle zapytał mnie- chyba we Wrocławiu, tuż przed samym odlotem - jaka jego piosenka najbardziej mi się podoba.
- Nie wiem, bo nigdy nie słyszałem.
Był niezmiernie zdziwiony
- Jak to, nie słyszał pan żadnej mojej piosenki?
- Żadnej.
- No to zapraszam pana na swój koncert do Paryża.

No i tak się stało. Zaprosił mnie i pojechałem tam w towarzystwie państwa Tourel. 
Mieszkałem w tym samym hotelu, co Michael, właściwie tuż obok niego, super luksusowy hotel. 
Pod hotelem tłumy młodzieży, deszcz nie deszcz, również wielu dorosłych. 
Tłum, skanduje: "Michael, Michael, we love you!"

Na drugi dzień po południu koncert (25 czerwiec 1997r)

Jadę drugim samochodem, pierwszym jedzie Michael. 
Obok nas tłumy fanów, biegną za samochodami. 
W orszaku policyjnym motocykli jedziemy przez Champs-Elysees, obok Łuku Tryumfalnego. 
Cały ruch zatrzymany, po bokach, na chodnikach tłumy. 
Obok Michaela fani na motocyklach, jadą pod prąd, policjanci są wściekli, próbują odgonić tych motocyklistów, nie mogą. 
I tak wjeżdżamy na stadion Boulogne na peryferiach Paryża, obok Lasku Bulońskiego. 
Tam prawdziwe wrzenie, tłumy. 
Prowadzą nas przez jakieś korytarze na scenę, stadion mieści 100 tysięcy ludzi. 

I nagle jeden z organizatorów przybiega i mówi, że Michael chce widzieć profesora. 
Nikogo innego tylko profesora. 
No i prowadzą mnie przez scenę, jakieś korytarzyki, do jego garderoby. 
Rzucamy się sobie w ramiona. 
Michael mówi, żeby jego goście, ja i państwo Tourel, siedzieli wprost na scenie. 

Sadowią nas z boku, ale na uszy zakładają nam słuchawki, żeby nie ogłuchnąć, bo obok jest aparatura nagłaśniająca. 
Stoimy na scenie, mam nawet zdjęcie. 
Tłum, co chwila powstaje w poszczególnych sektorach z trybun z niesłychanym rykiem. 
Na środku stadionu, bez żadnego zadaszenia też kłębi się tłum. 
Okazało się, że cały dzień od rana tam lał deszcz, a oni stali! 
Na szczęście pod wieczór przestał padać. 
Entuzjazm i napięcie nieprawdopodobne. 

I nagle prowadzą mnie do zespołu, który przygotowuje się do wystąpienia. 
Biorą się za ręce i wszyscy w niesłychanym skupieniu odmawiają modlitwę. 
Siedzimy na scenie z boku i zaczyna się koncert.

I wtedy zrozumiałem, kim on jest, bo patrzyłem z odległości kilku metrów, jak tańczył. 
Sam należałem kiedyś do zespołu pantomimy,
Znając, więc arkana baletu i pantomimy - podziwiałem taniec, Jacksona. 
Mistrz pantomimy, mistrz tańca, no a potem okazuje się,że i mistrz słów, bo pisze teksty i muzykę.
Tworzy całą scenografię i reżyserię - to rzeczywiście jeden z najbardziej utalentowanych artystów XX wieku. 

Oczywiście nadwiślańscy inteligenci z kurzymi móżdżkami, a wielkim zadęciem, wzruszają ramionami i oskarżają mnie o głupotę. 
No to vice versa szanowni państwo!

Po tym koncercie wszyscy jedziemy do hotelu, do apartamentu Michaela. 
W jego olbrzymim apartamencie kupa dzieci. 
Dzieci bawią się, wcale nie przejmują się Michaelem, zaczynają walić w siebie poduszkami, bo tam było pełno sof, kanap. 
Michael pękał ze śmiechu, niesłychanie się tym cieszył, a dzieci bombardowały się poduszkami. 
Jego w gruncie rzeczy pasjonuje świat dziecięcy.
Powiedział mi, że trzeba dawać radość światu dziecięcemu, trzeba dzieciom zaszczepić dobroć, aby były wrażliwymi i dobrymi dorosłymi.

Michael jest bystrym i inteligentnym człowiekiem, wrażliwym, a gdy siedzieliśmy w hotelu i rozmawialiśmy, spostrzegłem, że jest skromny, powiedziałbym, nieśmiały. 

Następnie był drugi koncert (27 czerwiec 1997r.)
Tym razem usadowił nas nie na scenie, tylko wśród tłumów. 
Na środku stadionu była estrada dla wybranych gości. 
Dopiero z tego miejsca potrafiłem ocenić jakość spektaklu. 

I powiem prawdę: zawsze żyłem muzyką.
Właściwie poprzez muzykę poszedłem na historię sztuki.
Najpierw grałem na fortepianie, potem przez szereg lat byłem wiceprezesem Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, organizowałem koncerty, kilkadziesiąt tysięcy koncertów w samych Łazienkach. 

Zawsze wielbiłem i wielbię do tej pory muzykę poważną, ale nagle zetknąłem się zupełnie z czymś innym, gdzie jest połączenie wszystkich sztuk, 
Gdzie jest zespolenie - taniec, pantomima, śpiew, muzyka, scenografia, efekty filmowe, efekty iluminacyjne i to stwarza jedno wielkie przeżycie. 

Przyznam się, że tak wielkiego przeżycia artystycznego, wrażeniowego, jak na tym spektaklu na stadionie w Boulogne, nie doznałem na żadnym innym koncercie. 
(źródło)

-----------------------------------


zdjęcia: Czesław Czapliński:
Zapraszam na Jego wystawę do Łazienek Królewskich, która będzie trwać jeszcze dwa tygodnie, a świadectwo Panów Czesława Czaplińskiego i Profesora Marka Kwiatkowskiego niech będzie najlepszą rekomendacją.
Dzięki znakomitym fotografiom i wspomnieniom mamy szansę spojrzeć na Michaela Jacksona z ich perspektywy, a także zgłębić kulisy powtórnej, biznesowej wizyty Króla Popu w Polsce.

Sama wybieram się w następny weekend...:)

--------------------------------------------------------------------------------------------------

czwartek, 25 września 2014

Michael...

memory ....




Nie było takiej rzeczy, o którą bym prosił i jej nie otrzymał. 
Nie chodzi o rzeczy materialne. 
Powiem ci coś, czego nie mówiłem wcześniej i jest to prawda. 
Nie mam powodów, żeby kłamać i Bóg mi świadkiem, mówię prawdę. 
Myślę, że wszystkie moje sukcesy i sława, których pragnąłem - pragnąłem ich, 
bo chciałem być kochanym. 
To wszystko. To jest cała prawda. 
Chciałem, żeby ludzie mnie kochali, 
naprawdę mnie kochali, bo nigdy nie czułem tej miłości. 
Powiedziałem wiem, że mam zdolności. 
Może gdy będę pracował nad moimi umiejętnościami, 
ludzie pokochają mnie bardziej. 
Chciałem tylko być kochanym, bo myślę, 
że to bardzo ważne mieć tę świadomość i mówić innym, 
że się ich kocha, patrzeć w ich oczy i powtarzać to. 
Michael Jackson (2001
----




------------------------------------------------------------------------------------

poniedziałek, 22 września 2014

Duet Gigantów !



Nieodżałowanej pamięci Freddie Mercury jest dla mnie najważniejszym artystą zaraz po Michaelu Jacksonie.
Uwielbiam Freddiego, uwielbiam Queen !

W latach osiemdziesiątych minionego stulecia wspólnie nagrali trzy utwory.
Dwie z tych kompozycji wyciekły do internetu i są znane fanom.
Nigdy jednak nie ukazały się oficjalnie na żadnym albumie.
Z powodu licznych zobowiązań, obaj panowie nie znaleźli wystarczająco czasu, aby je dopracować i dokończyć..wielka szkoda.
Dema brzmią fantastycznie, a wokal jest zachwycający.


 There Must Be More In Life Than This
Michael Jackson & Fredie Mercoury
1983r

Nagrań dokonano w 1983 roku, w przydomowym studio rodzinnego domu Michaela w Encino .
Ten wykon przyprawia o dreszcze, więc tym bardziej szkoda, że takie perełki  nie doczekały się oficjalnego wydania.



 State of Shock
Michael Jackson & Fredie Mercoury
1983r


I nagle bomba!
Brian May, legendarny gitarzysta Queen  zapowiada Duet Gigantów!!
Zdradza na swoim blogu, że z Rogerem Taylorem i producentem Willamem Orbitem wspólnie pracują nad materiałem z 1983 roku.

Michael Jackson miał w zwyczaj odwiedzać  nas podczas tras koncertowych w Ameryce. 


Mike na końcu orszaku w niebieskiej marynarce :)

On i Freddie zaprzyjaźnili się i nagrali kilka piosenek w domowym studio Michaela. 
Piosenki te nie ujrzały jednak światła dziennego - wspomina  Brian na łamach Evening Standard.
Ujawnia, że duety ukażą się w nadchodzącym oficjalnym wydawnictwie Queen Forever.
Wcześniej jednak surowe wersje piosenek zostaną poddane masteringowi.
Będą gotowe w przyszłym roku. (2014)
Rozmawialiśmy o tym z osobami zajmującymi się majątkiem Michaela Jacksona i otrzymaliśmy od nich zielne światło.


"Być choćby muchą na ścianie,
w pomieszczeniu
gdzie razem nagrywali"

W ten sposób jeden z fanów skomentował ekscytującą wiadomość, która natychmiast obiegła światowe media.

Brian May nie rzuca słów na wiatr i dotrzymuje słowa.
There Must Be More In Life Than This - legendarne nagranie dwóch megagwiazd muzyki nowej zremasterowanej wersji zostało zaprezentowane publicznie 19 września 2014.
Jest jedynym duetem Michaela i Freddiego, jaki znajdzie się w najnowszym albumie Queen,

tu słuchamy 
 3 niepublikowanych utworów z Queen Forever,
duet Michaela z Freddiem jako nr 2 

Cała płyta ukaże się 11 listopada tego roku....huraaa!!!!


Nowy album Queen z duetem gigantów wg Briana rodził się w bólach...;)

Estate MJ wprawdzie wyraziło zgodę, ale stawiało coraz to nowe warunki i wymagania, więc wszystko przedłużało się w nieskończoność.
Dyskretny Brian nie zdradza szczegółów, ale negocjacje z pewnością były twarde.
Zadanie Estate to ochrona i dbałość o spuściznę artystyczną Michaela Jacksona i tu mogli być spokojni, gdyż materiał wyjściowy znajdował się w najlepszych rękach Briana Maya i Rogera Taylora.
Chodziło zatem o tantiemy.
Estate strzeże finansów spadkobierców Michaela Jacksona i odpowiada za pomnażanie majątku.

Ostatecznie pokonano trudności i rozwiązano problemy z korzyścią dla obu stron na pewno, a fani i szersza publiczność wreszcie mogą cieszyć się nową muzyką, oraz podziwiać jednych z najwspanialszych artystów świata w szczytowej formie kariery.


z czułością na nich patrzę...:))
Freddie z nieodłącznym piwkiem.
kurzyi jak smok
i raczej nie używa popielniczki ..he he...
mam nadzieję, że nie jest to salon Michaela....;)


Michael uśmiecha się, 
chociaż nie znosi dymu i nie używa alkoholu.
uwielbia Mercurego, 
przedstawia mu swoje ukochane zwierzęta, 
ale lama Luise, 
 nie budzi spodziewanego entuzjazmu u Freddiego...uhahaha ;)
a trzeba dodać, że w posiadłości Encino 
znajduje się jeszcze cały zwierzyniec :)

słodkie..:)) czysta miłość:)
sorki za  małą dygresję o lamie, ale nie mogłam się powstrzymać ..:)

Wracając do tematu, dwa słowa ode mnie.
Otóż jak zawsze na początku jestem skołowana.
Najpierw euforia, że jest nareszcie!

Po wielokrotnym przesłuchaniu zaczynam się czepiać, iż proporcja miedzy wokalem, a muzyką wydaję się zgrana na niekorzyść wokalu, który jest mniej słyszalny w stosunku do muzyki.

Sięgam po demo - solo Michaela... ;) rozpływam się i smakuję z zachwytem.


Sięgam po solo Freddiego... :) rozpływam się i smakuję z zachwytem.
Próbuję porównywać.


Jako fanatycznej fance Michaela, wydaje mi się, że w nowej wersji Freddiego jest nieco więcej  niż Michaela w porównaniu do nagrania z 1983r
Jednym słowem ważę, mierzę każdy dźwięk, analizuję każdy detal!

Na szczęście jednak w porę przychodzi opamiętanie, że to bez sensu!
Czy ja jestem normalna?????
He, he... trza z tym skończyć!
Poszłam spać umęczona sama sobą i wczoraj już spokojnie dałam się ponieść muzyce.
Chwilo trwaj....:)))) aczkolwiek pierwsza wersja i solo są mi zdecydowanie najbliższe.
Freddie pięknie, słychać ich tak blisko.

U Briana i Orbita zachwyciło mnie wejście wokalu Michaela, który brzmi nieziemsko.


Michael i Freddie nie żyją.
Niczego nie mogą już dopilnować, a Brian i Roger to artyści z najwyższej półki....klasa sama w sobie.
Ufam im bezgranicznie w tym względzie.
Brian i Roger to Queen,
Queen to Freddie.

Michael ich uwielbiał i bardzo wysoko cenił, dlatego razem pracowali.
Michael przedstawił nawet Fredkowi swoją lamę....;)

Jestem szczęśliwa, że utwór zostanie w końcu wydany.
Zachwyci wielu fanów oraz przysporzy nowych Freddiemu i Michaelowi.

Kiedy przed laty napisali tę piosenkę, muzykę tworzyło się, tkało misternie każdy dźwięk.
Najważniejsza jest melodia, mawiał Michael.
Teraz muzykę się produkuje, czego nierzadko mamy żałosny i mierny efekt.
Prawdziwych, utalentowanych artystów jest coraz mniej.
Geniuszy muzycznych już prawie nie ma, gdyż nie rodzą się zbyt często........ buuuuuuuuuuu.


Z miłości i w hołdzie Freddiemu
Queen napisali i nagrali
No One But You (Only TheGood die young)

Przekaz jest tak uniwersalny, 
że fani Michaela wykorzystali tę piękną balladę
 jako tribute po odejściu Michaela

---------------


(...)Życie nie polega na przeżyciu
To nie tylko wymiana spojrzeń
Czy kwestia wyboru między białym a czarnym
W życiu chodzi o coś więcej

Dlaczego ten świat pełen jest nienawiści
Ludzie umierają, a my niszczymy to co stworzyliśmy
Ludzie walczą o swoje prawa
A my mówimy c'est la vie, takie jest życie.

                                                            
                                      Michael Jackson&Freddie  Mercury - There Must Be More In Life Than This



----------------------------------------------------------------------------------------------------------