Michael przychodzi do nas z pięknej krainy.
Chciałbym, żebyśmy wszyscy mogli spędzić trochę czasu
w jego świecie
(Steven Spielberg)
-----------------
Czesław Czapliński
Galeria Plenerowa Łazienek Królewskich
Wystawa zdjęć z drugiej, prywatnej wizyty
Michaela Jacksona w Polsce w 1997 roku
16 września - 12 października 2014,
wstęp wolny
Król Muzyki Pop, Michael Jackson
oprócz Zamku Królewskiego,Wilanowa i Lubiąża
odwiedził Łazienki Królewskie.
Pamiątką tamtego wydarzenia są fantastyczne zdjęcia,
autorstwa Czesława Czaplińskiego
artysta fotografik,
dziennikarz i autor filmów dokumentalnych.
Autor i współautor 40 albumów, książek, setek artykułów,
40 lat kariery!
Fotografował najbardziej znane osobistości świata:
Jan Paweł II
Muhammad Ali, Maurice Bejart, Leonard Bernstein,
Bernardo Bertolucci, Cindy Crawford, Oscar de la Renta,
Catherine Deneuve, Placido Domingo, Umberto Eco,
Henry Kissinger, Calvin Klein, Jerzy Kosiński,
Luciano Pavarotti, Paloma Picasso,
Roman Polański, Isabella Rossellini, Andy Warhol
Michael Jackson.
Zdjęcia artysty publikowane są na całym świecie:
The New York Times, TIME, Vanity Fair, The Washington Post,
Newsweek, Polityka Twój Styl, Viva, Rzeczpospolita,
Jego prace znajdują się w zbiorach:
Library of Congress w Waszyngtonie, New York Public Library,
Muzeum Narodowym w Warszawie i Wrocławiu,
Muzeum Sztuki w Łodzi, Bibliotece Narodowej w Warszawie
i wielu kolekcjach prywatnych na całym świecie.
Od roku 1979 mieszka i tworzy w Nowym Jorku i w Warszawie.
-----------------
Spotkanie Czesława Czaplińskiego z Michaelem Jacksonem zaowocowało fascynującymi fotografiami, które obecnie można podziwiać w Warszawskiej Galerii Łazienkowskiej, ale to nie jedyny ślad pobytu Króla Popu w Polsce, jaki zawdzięczamy artyście.
Po śmierci Michaela Jacksona w 2009r, wydał wspaniały album "Kocham Cię Polsko" oraz opisał niezwykłe spotkanie z człowiekiem, którego dotąd znał tylko z mediów.
Polecam, z nadzieją,że ciągle można go nabyć,
naprawdę piękny...:)
ze względu, iż było to wydanie okazjonalne
jeszcze niedawno dostępny w przystępnej cenie
Oto jak Czesław Czapliński wspomina spotkanie z Michaelem Jacksonem w Warszawie 1997r
Przez lata z zainteresowaniem śledziłem
karierę jego oraz Madonny – dwóch największych gwiazd muzyki pop.
Nie ma
to związku ani z moją pracą, ani z gustami muzycznymi.
Po prostu
człowiek, który ogląda telewizję, słucha radia i czyta gazety wiele wie
o ludziach, którzy do tego stopnia rozpalają zbiorową wyobraźnię, że
pokazywanie ich i pisanie o nich staje się obowiązkiem mediów.
Gdyby
jednak w połowie maja 1997 roku ktoś powiedział mi, że będę fotografował Michaela Jacksona w Polsce i że będę jedynym fotografem mającym szansę zrobienia
mu zdjęć z odległości kilku kroków, mógłbym to uznać co najwyżej za
kiepski żart.
Dwa tygodnie później stałem na lotnisku i czekałem, aż
prywatny odrzutowiec „Króla Popu” wyląduje w Warszawie.
Nawet dziś, po prawie dwudziestu latach
potrafię odtworzyć wydarzenia tamtych dni.
Po południu znalazłem w
serwisie Polskiej Agencji Prasowej wiadomość, której mało kto się
spodziewał:
"...Michael Jackson
przybywa do Polski.
Samolot specjalny oczekiwany jest na Okęciu we
wtorek 27 maja (1997), około godz. 12.00.
Jackson przyleci do Warszawy z
Paryża.
Program wizyty nie jest jeszcze ustalony.
Wiadomo jedynie, że
gwiazdor odwiedzi ośrodki opiekuńcze dla dzieci.
Ma też spotkać się z
prezydentem Warszawy Marcinem Święcickim.
Jak poprzednio, będzie nocował
w hotelu Marriott”.
Białobrązowy Falcon podchodził do
lądowania punktualnie o godzinie 13.23.
Ochrona starała się opanować
fanów, dziennikarzy i fotografów, podczas gdy samolot zatrzymywał się, a
na pokład wchodzili polscy celnicy, straż graniczna i Wayne (szef ochrony MJ).
Ubrany był w czarne dżinsy z białymi lampasami, kowbojskie buty na wysokich obcasach, czarny kapelusz. Czarną, szamerowaną kurtkę zdobił wielki złoty medal.
Stanowczo nie wyglądał na czterdzieści lat, a tym bardziej na kilkadziesiąt operacji plastycznych, które niezmiennie były tematem plotek w brukowej prasie.
Pierwsze wrażenie robił bardzo sympatyczne.
Zacząłem naprawdę lubić
gwiazdora i cieszyłem się, że mam szansę fotografować go z tak bliska.
Pierwsze portrety Michaela powstały w śmigłowcu
Przestałem liczyć rolki naświetlonych filmów.
Raz tylko nie byłem w stanie robić zdjęć… na
oddziale onkologicznym szpitala przy Litewskiej.
To były jedne z najbardziej ekscytujących i wyczerpujących dni w całej mojej karierze.
Czas przestał
się dla mnie liczyć, a właściwie wciąż go było za mało.
Momentami
czułem się jak reporter wojenny, który musi zrobić zdjęcie bez
zastanowienia, bo wie, że sytuacja, na którą patrzy, więcej się nie
powtórzy.
Ratusz Miejski: Michael Jackson z ówczesnym Prezydentem Warszawy Maciejem Święcickim |
Pałac Prezydencki spotkanie z Prezydentową Jolantą Kwaśnieswką Niespełna rok wcześniej w Warszawie podczas pobytu z okazji koncertu HIstory Tour 1996 na Bemowie Michael został przyjęty przez Prezydenta RP, Aleksandra Kwaśniewskiego |
z prawej: Janusz Olejniczak-pianista, Zbigniew Preisner-kompozytor Justyna Steczkowska z Michaelem z lewej Waldemar Dąbrowski - Minister Kultury i Sztuki |
Byłem tak pochłonięty swoją pracą, że dopiero kiedy samolot
wzbił się w powietrze uświadomiłem sobie, że dane mi było spędzić dwie
doby w towarzystwie największej gwiazdy muzyki pop na świecie. w towarzystwie człowieka, o którym wiedziałem wiele, ale – jak się okazało
– nie wiedziałem najważniejszego: jaki jest naprawdę.
Był
spokojny, skromny wyciszony, zamknięty w sobie, odpowiadający w sposób
charakterystyczny dla introwertyków, oszczędny w słowach, a jednocześnie
spontaniczny, reagujący z dziecięcą wręcz prostotą.
Marielle Tourel - córka polsko-francuskiego małżeństwa, przyjaciół Michaela |
Myślałem też o tym jak samotny jest
człowiek nieustannie adorowany przez rozkrzyczane tłumy i co myśli,
kiedy czyta w gazetach kolejne „rewelacje” na swój temat.
Prywatność była jedyną rzeczą, do której dostępu mógł próbować bronić.
I starał się
to czynić do końca swojego życia.
Nie pozwalał się fotografować, rzadko udzielał wywiadów i przyjaźnił się z niewieloma osobami, choć wielu zapewne mówiło o nim „mój przyjaciel Michael”.
W jednym z wywiadów na pytanie
Czy jest
coś, co chciałbyś przekazać swoim fanom? odpowiedział:
Pamiętajcie:
nieważne ile razy przyjdzie wam wykonywać daną rzecz, róbcie ją dotąd,
dopóki nie zostanie dobrze zrobiona.
Wierzcie w siebie, niezależnie od
tego ile negatywnej energii sprowadza was w dół.
Odrzućcie ją i
pamiętajcie – będziecie tylko tym, kim chcecie być.
A najważniejsze, po
stokroć najważniejsze, to skromność.
Może swojemu talentowi zawdzięczać
będziecie siłę czy władzę nad ludźmi, ale nigdy nie dajcie się ponieść
pysze ani dumie – to zguba ludzkości.
podczas Chopinowskiego Koncertu Fortepianowego w Łazienkach |
------------------
Pobyt Michaela w 1997 roku w Polsce wspomina również prof. Marek Kwiatkowski - polski historyk sztuki, muzealnik i varsavianista.
Prof. Kwiatkowski oprowadzał M.Jacksona po Warszawie i kompleksie pałacowym w Libiążu |
Miał kierować przedsięwzięciem Rodzinnego Parku Rozrywki” na warszawskim Bemowie, któremu patronował Michael Jackson (projekt ostatecznie nie został zrealizowany z powodu protestów mieszkańców oraz przepychanek politycznych radnych tej dzielnicy Warszawy)
Profesor Kwiatkowski początkowo nie był zachwycony całą sytuacją, jednak kiedy zetknął się z Michaelem osobiście, diametralnie zmienił zdanie.
Zafascynował się gwiazdorem, polubił go i od tamtego czasu często publicznie demonstrował wspólną przyjaźń i zażyłość, która była kontynuowana znacznie dłużej niż wizyta Michaela w Polsce.
Jak to wszystko się zaczęło?
Profesor wspomina dwukrotne spotkanie z gwiazdorem w Warszawie, następnie w Paryżu, gdzie Michael zaprosił go na swój koncert w ramach trasy History Tour w 1997r. Otrzymałem telefon od prezydenta Warszawy,Marcina, Święcickiego, który prosił, żebym zjawił się na lotnisku na powitanie Michaela Jacksona i oprowadził go później po zabytkach Warszawy.
Byłem z tego powodu niezadowolony.
Zjawiłem się na lotnisku w oddzielnym aneksie portu lotniczego, gdzie przyjmowano specjalne samoloty.
Tłum fanów i dziennikarzy.
Wszyscy niesłychanie podekscytowani.
Również i państwo Tourel wraz ze swoją córką tam byli i mieli go witać.
Marielle towarzyszyła Michaelowi podczas tamtego pobytu - kilkunastoletnia blondynka, widoczna prawie na wszystkich zdjęciach)
Przylot się przedłuża. Dziennikarze pytają mnie, jak się czuję i czy jestem podniecony.
- Podniecony? Czym? Przylotem Jacksona?
Gdyby miał tu wylądować Jan Sebastian Bach to bym sie przejął, a nie jakiś tam Jackson, chyba państwo żartują?
- Nie ulegam atmosferze owczego pędu.
Ląduje Jackson. Wychodzi.
Patrzę, taki cudak, w czarnym kapeluszu, z maseczką na twarzy, trochę się dziwię temu całemu entuzjazmowi.
Młodzież dosłownie szaleje.
Przed Jacksonem występuje zespół młodych ludzi przebranych w staropolskie stroje i tańczy mazura. Dosyć ładne powitanie.
W tym momencie nadchodzi ulewa i wszyscy pędzą do podstawionego już helikoptera, którym mamy lecieć do Wilanowa.
To pierwszy punkt trasy Jacksona, potem mają być Łazienki.
Siedzę sobie z boku i widzę, że pan Jackson, otoczony grupą ludzi, sympatycznie na mnie patrzy. Okazuje się, ze miał już informacje na mój temat.
Prezydent Święcicki pokazuje mu z okna tereny, na których może będzie usytuowany Park Jacksona. Lądujemy w Wilanowie, znowu tłumy ludzi, potem samochodami dojeżdżamy do pałacu oblężonego tłumami.
Każą mi oprowadzać Jacksona.
Widzę, że interesuje się różnymi detalami na przykład zachwycił się pięknymi fasetami, zwłaszcza w sieni.
Nie każdy na nie zwraca uwagę, a tylu już wybitnych ludzi tam oprowadzałem, prezydenta Cartera, szacha Iranu i innych.
Przyjechaliśmy samochodami do Łazienek.
Zwiedzamy Pałac Łazienkowski, za nami tłum.
Jackson też zwracał uwagę na różne szczegóły.
W pewnym momencie, kiedy byliśmy na piętrze, poprosił, żebyśmy zostali sam na sam.
Zadał mi kilka pytań.
Pytał o sprawy artystyczne związane z historią i sytuacją w Polsce.
Jego pytania były inteligentne.
Zdjął maseczkę i bardzo serdecznie ze mną rozmawiał.
Potem pojechaliśmy do liceum Batorego w pobliżu Łazienek.
Szał, entuzjazm, stał na balkonie wielkiej sali a młodzież ryczała.
Tłum rzucał się po prostu na niego, tak, że ledwie i ja cało z tego wyszedłem.
Następnie pojechaliśmy do Domu dziecka.
Był już tam tłum dziennikarzy, Michael wszystkich wyprosił, został z dwiema czy trzema osobami, (pośrodku których i ja byłem) no i małe dzieci.
Usiadł w fotelu i powiedział, że chce sobie z nimi porozmawiać.
I zobaczyłem, że to dziwny facet, bo z nikim wcześniej nie chciał rozmawiać, a tu zaczął rozmowy z dziećmi.
Musiano mu dokładnie tłumaczyć, co dane dziecko mówi, o co pyta, a on odpowiadał z niesłychaną cierpliwością.
W tym momencie uznałem, że to jest normalny człowiek, i że bije z niego dobroć.
Kapelusik, maseczka - to poza.
Dzieci były nim zachwycone.
Lgnęły do niego jak do Świętego Mikołaja.
Śmieszne dziecinne słowa, niesłychana szczerość.
Miał przy tym niesłychanie rozpromienioną twarz.
Dalej był powrót do hotelu "Mariott" i tam również straszliwe tłumy.
Zrozumiałem, co to jest entuzjazm tłumu, ten entuzjazm zaczął się udzielać i mnie.
Zacząłem być dumny, że idę obok Jacksona, nagle w ciągu kilku godzin zmieniłem swoją postawę wobec niego.
Na przykład widzę te napisy "Michael is the King of POP","the King of Kings"- Król królów. Zobaczyłem, że tam w tłumie stał kilkunastoletni chłopiec, ubrany prawie tak samo jak Jackson i wydzierał się: "Michael, Michael!"
Gwiazdor zatrzymał i się i kazał go wyciągnąć z tłumu.
Ochrona przyprowadziła go, a Michael uścisnął chłopaka i coś mu powiedział, a ten zaczął tańczyć zupełnie jak Michael!
Było to naprawdę wzruszający dzień pełen przygód.
Wielkie przeżycie w gruncie rzeczy.
Co się dzieje dalej: na drugi dzień gwałt, telefon od prezydenta:
- Musi pan natychmiast, za pół godziny, być na lotnisku!
- Dlaczego?
- Bo Michael wybiera się do Lubiąża.
Chcą mu pokazać ten wspaniały obiekt. Powiedział, że bez pana nie pojedzie.
Michael siedzi vis a vis, przyglądam mu się, a on mnie.
Patrzymy na siebie, pół godziny, godzinę, a on jest promiennie uśmiechnięty.
Widzę, że to bardzo ładna twarz, niezwykłe oczy, piękne usta, nosek.
Patrzę na niego i zadaje, sobie pytanie, co to za człowiek?
A w oczach jego widać niezwykłą dobroć i serdeczność.
Michael pilnie studiuje polski album/informator na temat Zespołu Pałacowego w Libiąża |
- Nie wiem, bo nigdy nie słyszałem.
Był niezmiernie zdziwiony
- Jak to, nie słyszał pan żadnej mojej piosenki?
- Żadnej.
- No to zapraszam pana na swój koncert do Paryża.
No i tak się stało. Zaprosił mnie i pojechałem tam w towarzystwie państwa Tourel.
Mieszkałem w tym samym hotelu, co Michael, właściwie tuż obok niego, super luksusowy hotel.
Pod hotelem tłumy młodzieży, deszcz nie deszcz, również wielu dorosłych.
Tłum, skanduje: "Michael, Michael, we love you!"
Jadę drugim samochodem, pierwszym jedzie Michael.
Obok nas
tłumy fanów, biegną za samochodami.
W orszaku policyjnym motocykli
jedziemy przez Champs-Elysees, obok Łuku Tryumfalnego.
Cały ruch
zatrzymany, po bokach, na chodnikach tłumy.
Obok Michaela fani na
motocyklach, jadą pod prąd, policjanci są wściekli, próbują odgonić tych
motocyklistów, nie mogą.
I tak wjeżdżamy na stadion Boulogne na
peryferiach Paryża, obok Lasku Bulońskiego.
Tam prawdziwe wrzenie,
tłumy.
Prowadzą nas przez jakieś korytarze na scenę, stadion mieści 100
tysięcy ludzi.
I nagle jeden z organizatorów przybiega i mówi, że
Michael chce widzieć profesora.
Nikogo innego tylko profesora.
No i
prowadzą mnie przez scenę, jakieś korytarzyki, do jego garderoby.
Rzucamy się sobie w ramiona.
Michael mówi, żeby jego goście, ja i
państwo Tourel, siedzieli wprost na scenie.
Sadowią nas z boku, ale na
uszy zakładają nam słuchawki, żeby nie ogłuchnąć, bo obok jest aparatura
nagłaśniająca.
Stoimy na scenie, mam nawet zdjęcie.
Tłum, co chwila
powstaje w poszczególnych sektorach z trybun z niesłychanym rykiem.
Na
środku stadionu, bez żadnego zadaszenia też kłębi się tłum.
Okazało się,
że cały dzień od rana tam lał deszcz, a oni stali!
Na szczęście pod
wieczór przestał padać.
Entuzjazm i napięcie nieprawdopodobne.
I nagle
prowadzą mnie do zespołu, który przygotowuje się do wystąpienia.
Biorą się za ręce i wszyscy w niesłychanym skupieniu odmawiają modlitwę.
Siedzimy na
scenie z boku i zaczyna się koncert.
I wtedy zrozumiałem, kim on jest, bo patrzyłem z odległości kilku metrów, jak tańczył.
I wtedy zrozumiałem, kim on jest, bo patrzyłem z odległości kilku metrów, jak tańczył.
Sam należałem kiedyś do zespołu
pantomimy,
Znając, więc
arkana baletu i pantomimy - podziwiałem taniec, Jacksona.
Mistrz
pantomimy, mistrz tańca, no a potem okazuje się,że i mistrz słów, bo pisze teksty i muzykę.
Tworzy całą scenografię i reżyserię - to rzeczywiście jeden z
najbardziej utalentowanych artystów XX wieku.
Oczywiście nadwiślańscy
inteligenci z kurzymi móżdżkami, a wielkim zadęciem, wzruszają ramionami
i oskarżają mnie o głupotę.
No to vice versa szanowni państwo!
Po tym koncercie wszyscy jedziemy do hotelu, do apartamentu Michaela.
W jego olbrzymim apartamencie kupa dzieci.
Dzieci bawią się, wcale nie przejmują się Michaelem, zaczynają walić w siebie poduszkami, bo tam było pełno sof, kanap.
Michael pękał ze śmiechu, niesłychanie się tym cieszył, a dzieci
bombardowały się poduszkami.
Jego w gruncie rzeczy pasjonuje świat
dziecięcy.
Powiedział mi, że trzeba dawać radość światu dziecięcemu,
trzeba dzieciom zaszczepić dobroć, aby były wrażliwymi i dobrymi dorosłymi.
Michael jest bystrym i inteligentnym człowiekiem, wrażliwym, a gdy siedzieliśmy w hotelu i rozmawialiśmy, spostrzegłem, że jest skromny, powiedziałbym, nieśmiały.
Następnie był drugi koncert (27 czerwiec 1997r.)
Tym razem usadowił nas nie
na scenie, tylko wśród tłumów.
Na środku stadionu była estrada dla
wybranych gości.
Dopiero z tego miejsca
potrafiłem ocenić jakość spektaklu.
I powiem prawdę: zawsze
żyłem muzyką.
Właściwie poprzez muzykę poszedłem na historię sztuki.
Najpierw grałem na fortepianie, potem przez szereg lat byłem
wiceprezesem Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, organizowałem
koncerty, kilkadziesiąt tysięcy koncertów w samych Łazienkach.
Zawsze
wielbiłem i wielbię do tej pory muzykę poważną, ale nagle zetknąłem się
zupełnie z czymś innym, gdzie jest połączenie wszystkich sztuk,
Gdzie
jest zespolenie - taniec, pantomima, śpiew, muzyka, scenografia, efekty
filmowe, efekty iluminacyjne i to stwarza jedno wielkie przeżycie.
Przyznam się, że tak wielkiego przeżycia artystycznego, wrażeniowego, jak na tym spektaklu na stadionie w Boulogne, nie doznałem na żadnym innym koncercie.
(źródło)
-----------------------------------
zdjęcia: Czesław Czapliński:
Zapraszam na Jego wystawę do Łazienek Królewskich, która będzie trwać jeszcze dwa tygodnie, a świadectwo Panów Czesława Czaplińskiego i Profesora Marka Kwiatkowskiego niech będzie najlepszą rekomendacją.
Dzięki znakomitym fotografiom i wspomnieniom mamy szansę spojrzeć na Michaela Jacksona z ich perspektywy, a także zgłębić kulisy powtórnej, biznesowej wizyty Króla Popu w Polsce.
Sama wybieram się w następny weekend...:)
--------------------------------------------------------------------------------------------------
-----------------------------------
zdjęcia: Czesław Czapliński:
Zapraszam na Jego wystawę do Łazienek Królewskich, która będzie trwać jeszcze dwa tygodnie, a świadectwo Panów Czesława Czaplińskiego i Profesora Marka Kwiatkowskiego niech będzie najlepszą rekomendacją.
Dzięki znakomitym fotografiom i wspomnieniom mamy szansę spojrzeć na Michaela Jacksona z ich perspektywy, a także zgłębić kulisy powtórnej, biznesowej wizyty Króla Popu w Polsce.
Sama wybieram się w następny weekend...:)
--------------------------------------------------------------------------------------------------