Źródło:
http://www.theatlantic.com/entertainment/archive/2012/02/the-misunderstood-power-of-michael-jacksons-music/252751/,
Tłumaczenie: 3kropki - MJ Translate
CZĘŚĆ 1
Dziś jego [Michaela Jacksona] wpływ dowodzi, że jest jednym z najwybitniejszych twórców wszech czasów, ale sztuka Jacksona - podobnie jak wielu czarnych artystów - nadal nie jest traktowana z szacunkiem, na jaki zasługuje.
Ponad dwa i pół roku po przedwczesnej śmierci, Michael Jackson nadal bawi, przyciągając tłumy zadowolonej publiczności.
Cirque du Soleil z Michael Jackson Immortal World Tour przemierza obecnie Amerykę Północną, podczas gdy niedawny epizod Glee poświęcony tematyce Jacksona zdobył dla tego show 16 procentowy skok w notowaniach i najwyższy poziom sprzedaży muzyki w sezonie.
Nawet spektakl Madonny w przerwie Super Bowl był powrotem do trendu zainicjowanego przez Jacksona, ale jest też inna istotna część jego dziedzictwa, która zasługuje na uwagę:
pionierska rola afro-amerykańskiego artysty, pracującego w branży, wciąż borykającego się z segregacją, stereotypami i małą reprezentacją.
Jackson nigdy nie miał żadnych skrupułów jeśli chodziło o aspiracje.
Chciał być najlepszy.
Kiedy bardzo udana płyta Off The Wall (w 1981 roku najlepiej sprzedający się album w historii czarnego artysty) został zlekceważony na Grammy Awards, umocniło to tylko postanowienie Jacksona do stworzenia czegoś lepszego.
Kolejna płyta Thriller, to najlepiej sprzedający się album wśród wszystkich artystów, wszystkich ras w historii przemysłu muzycznego.
Wygrał również rekordowe siedem nagród Grammy.
Złamał barierę koloru w radiu i telewizji, zdefiniował na nowo możliwości muzyki popularnej w skali globalnej.
Jednak wśród krytyków (przeważnie białych), sceptycyzm i podejrzliwość tylko rosła.
Nie będzie mu tak łatwo wybaczone, że powywracał tak wiele stołów...
przewidział James Baldwin w 1985 roku.
...bo on cholernie pewnie złapał ten mosiężny pierścień, a człowiek, który rozbił bank w Monte Carlo to nic w porównaniu z Michaelem.
Słowa Baldwina okazały się prorocze.
Oprócz powodzi kpin, dotyczących jego inteligencji, rasy, seksualności, wyglądu i zachowania, nawet jego sukcesy i ambicja były wykorzystywane przez krytyków jako dowód, na jego brak artystycznej powagi.
Recenzje często opisywały jego utwory jako "wykalkulowane", "śliskie" i "płytkie".
Krytycy rockowi z establishmentu tacy jak Dave Marsh i Greil Marcus notorycznie lekceważyli Jacksona jako pierwszy największy fenomen muzyki popularnej, twierdząc, że jego wpływ był bardziej komercyjny niż kulturowy.
Elvis Presley, The Beatles, Bruce Springsteen, jak twierdzili, stawiali wyzwania i kształtowali na nowo społeczeństwo.
Jackson po prostu sprzedawał płyty i rozrywkę.
Celem jego ambicji nie były pieniądze i sława, lecz szacunek.
Nie trzeba dużo wysiłku, aby usłyszeć rasistowskie podteksty w takim stwierdzeniu.
Historycznie rzecz biorąc, to deprecjonowanie dokonań czarnych artystów i czarnego stylu jako mało istotnych, pozbawionych głębi i wagi jest tak stare jak Ameryka.
To była wspólna krytyka duchowości w stosunku do tradycyjnych pieśni, jazzu w lat 20. i 30., R&B w latach 50. i 60., funku i disco w latach 70. i hip-hopu w latach 80. i 90. (także dziś).
Stojący na straży kultury nie tylko początkowo odmówili uznania legalności tych nowych stylów i form muzycznych, ale mieli także skłonność do przeoczeń i umniejszania osiągnięć afro-amerykańskich kobiet i mężczyzn, którzy je zapoczątkowali.
Królem jazzu, dla białych krytyków, nie był Louis Armstrong, tytlko Paul Whiteman, Królem Swingu nie był Duke Ellington, lecz Benny Goodman, Królem Rocka nie był Chuck Berry czy Little Richard, lecz Elvis Presley.
CZĘŚĆ 2.
Biorąc pod uwagę tę historię koronowania białych, warto zastanowić się, dlaczego media miały taki problem z traktowaniem Michaela Jacksona jako Króla Popu.
Z pewnością dzięki swoim osiągnięciom zasługuje na ten tytuł.
Jednak aż do jego śmierci w 2009 roku, wielu dziennikarzy mówiąc o nim określało go jako "samozwańczego Króla Popu".
W istocie, w 2003 roku, Rolling Stone posunął się nawet dalej, absurdalnie przypisując ten tytuł Justinowi Timberlake'owi.
Aby utrzymać się w historycznym wzorcu, nie dalej jak w zeszłym roku magazyn opracował formułę, według której ukoronowano Eminema na Króla Hip-Hopu - pomijając DMC'a, Public Enemy, Tupac'a, Jay'a-Z, oraz Kanye'ego West'a).
Jackson był doskonale świadomy tej historii i konsekwentnie przeciwstawiał się jej.
W 1979 roku magazyn Rolling Stone odpuścił sobie umieszczenie na okładce tematu piosenkarza, mówiąc, że nie czuje, aby Jackson zasługiwał na status osoby z okładki.
Mówiono mi to w kółko, że czarne osoby na okładkach czasopism nie sprzedają kopii
zwierzał się rozdrażniony Jackson.
Poczekaj. Pewnego dnia te czasopisma będą błagać mnie o wywiad.
Oczywiście miał rację.
Faktycznie redaktor Rolling Stone Jann Wenner wysłał list składając samokrytykę i przyznając się do niedopatrzenia w 1984 r.
W końcu, w latach 80-tych, zdjęcia Jacksona stały się wszechobecne.
Jednak na dłuższą metę, początkowe obawy Jacksona wydają się uzasadnione.
Jego obecność na okładce Rolling Stone, najbardziej znaczącej w Stanach Zjednoczonych publikacji muzycznej, jest znacznie rzadsza niż białych artystów:
John Lennon: 30 Mick Jagger: 29 Paul McCartney: 26 Bob Dylan: 22 Bono: 22 Bruce Springsteen: 22 Madonna: 20 Britney Spears: 13 Michael Jackson: 8 (z czego dwa po jego śmierci, jeden wspólnie z Paulem McCartney'em)
Jak to możliwe, że Michael Jackson, prawdopodobnie najbardziej wpływowy artysta 20 wieku, zasługuje na mniej niż połowę tego co Bono, Bruce Springsteen i Madonna?
Oczywiście, to lekceważenie nie ograniczało się jedynie do okładek magazynów.
Rozciągało się na całą sferę mediów drukowanych.
W 2002 r. w czasie przemówienia w Harlemie, Jackson protestował nie tylko przeciwko lekceważeniu własnej osoby, ale także wpasowywał się w rodowód afroamerykańskich artystów walczących o szacunek.
Wszystkie formy muzyki popularnej od jazzu po hip-hop, do bebopu, do soul pochodzą z innowacyjności czarnych.
Mówisz o różnych rodzajach tańców od catwalka, do jitterbug'a, Charleston'a, brak-dance'u - wszystko to są formy czarnego tańca ...
Czym byłoby życie bez piosenek, bez tańca, bez radości i śmiechu, bez muzyki.
Te rzeczy są bardzo ważne, ale jeśli pójdziesz do księgarni za rogiem, nie zobaczysz tam ani jednej czarnej osoby na okładce.
Zobaczysz Elvisa Presley'a, zobaczysz Rolling Stones ...
Ale to my jesteśmy prawdziwymi pionierami, którzy daliśmy początek tym formom.
Jakkolwiek stwierdzenie o ani jednej czarnej osobie na okładce było na pewno jakąś retoryczną przesadą, rażąco nieproporcjonalna reprezentacja w druku była niewątpliwie prawdziwa.
Książki na temat Elvisa Presleya przewyższają liczbę tytułów na temat Chucka Berry'ego, Arethy Franklin, James'a Browna, Ray'a Charles'a, Marvina Gaye'a, Steviego Wondera i Michaela Jacksona razem wziętych.
CZĘŚĆ 3
Gdy w 2005 r. zaczynałem pisać moją książkę Man In The Music - Życie i twórczość Michaela Jacksona nie było ani jednej poważnej książki koncentrującej się na jego twórczości.
Właściwie w moim lokalnym wydawnictwie Barnes & Noble, udało mi się znaleźć tylko dwie książki o nim, kropka.
Obie zajmowały się skandalami i kontrowersjami z jego życia osobistego.
Wydawało się, że jedynym sposobem opisywania, na jaki zasługiwał Michael Jackson było przedstawianie go jako dziwoląga, ciekawostki, spektaklu.
Nawet recenzje jego post-Thrillerowych albumów koncentrowały się na sensacjach i były zdecydowanie protekcjonalne, jeśli nie wręcz wrogie.
Oczywiście, w tych kiepskich publikacjach nie chodziło tylko o rasę.
Uprzedzenia były często bardziej subtelne, zawoalowane i zaszyfrowane.
Były one zapakowane razem z jego ogólną odmiennością i utożsamione ze skonstruowanym przez media "Wacko Jacko".
Ponadto, jak zauważył Baldwin, nie pozostawały bez związku obawy o jego bogactwo i sławę, niepokoje o jego ekscentryczność i seksualność, dezorientacja jego zmieniającym się wyglądem, pogarda dla jego dziecięcego zachowania, strach przed jego potęgą.
Ale najistotniejsze jest to, że w jakiś sposób będąc w środku tego cyrku, który go otaczał, Jacksonowi udało się zakupić jeden z najbardziej imponujących katalogów w historii muzyki.
Rzadko się zdarza aby artysta był tak doskonały w przekazywaniu emocji o witalności i wrażliwości ludzkiej kondycji: radość, tęsknota, rozpacz i transcendencja.
Ona przepływała przez niego jak prąd elektryczny.
Ona wyrażała się poprzez wszystkie środki będące w jego dyspozycji - jego głos, jego ciało, jego taniec, filmy, słowa, technika i występy.
Jego tworzenie było multimedialne w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy.
Dlatego skłonność wielu krytyków do oceniania jego pracy przez pryzmat ograniczonych, często białych, euro-amerykańskich standardów muzycznych jest wielkim błędem.
Jackson nigdy nie wpasowywał się zgrabnie w żadne kategorie i przeciwstawiał się wielu oczekiwaniom rockowo/alternatywnych entuzjastów.
Był głęboko zakorzeniony w tradycji afro-amerykańskiej, co jest kluczowe dla zrozumienia jego twórczości.
Jednak cechą charakterystyczną jego twórczości jest połączenie, umiejętność zespalania odmiennych stylów, gatunków i środków, aby stworzyć zupełnie nową jakość.
Jeśli krytycy po prostu położą teksty Jacksona na kartce papieru obok tych Boba Dylana, to prawdopodobnie uznają że te Jacksona przegrywają z kretesem.
To nie jest tak, że teksty Jacksona nie są merytoryczne (tylko na samym albumie HIStory, on walczy z rasizmem, materializmem, sławą, korupcją, zniekształceniami mediów, ekologicznym zniszczeniem, nadużyciami, i alienacją).
Jego wielkością jest jego zdolność do zwiększania siły swoich tekstów wokalnie, wizualnie, fizycznie i dźwiękowo, tak że powstaje całość wspanialsza niż suma części, które się na nią składają.
CZĘŚĆ 4
Posłuchajmy na przykład jego niewerbalnych wokaliz - krzyki, wykrzykniki, pomruki, wstrzymywanie oddechu i gwarowe improwizacje - za pomocą których Jackson komunikuje się poza językowymi ograniczeniami.
Posłuchajmy jego beat-boksu i scattingu
w jaki sposób on rozciąga lub akcentuje słowa, jego łatwość podobnego do Jamesa Browna staccato; sposób w jaki jego głos zmienia się od chropowatości do gładkości, do wzniosłości, a namiętne wołania i odpowiedzi, sposób w jaki on tak naturalnie szybuje wśród chórów gospel i gitar elektrycznych.
Posłuchajcie jego wirtuozowskich rytmów i bogatych harmonii, pełnego niuansów synkopowania i charakterystycznych linii basowych, warstw detali i zbioru niezwykłych dźwięków.
Wyjdźmy poza klasykę i posłuchajmy utworów takich jak:
Stranger in Moscow
I Can't Help It
Liberian Girl
Who Is It
In the Back
Zwróćmy uwagę na zakres tematyki, spektrum nastrojów i tekstur, zdumiewającą różnorodność i syntezę stylów.
Na samym tylko albumie Dangerous Jackson porusza się od New Jack Swingu do klasyki, od hip hopu do gospel, od R&B do industrial, od funku do rocka.
To była muzyka bez granic i barier i wywoływała oddźwięk na całym świecie.
Jednak dopiero po śmierci Jacksona w 2009 roku, zaczął on wreszcie wzbudzać więcej szacunku i uznania ze strony inteligencji.
To jeden z dziwnych nawyków ludzkości, która potrafi prawdziwie docenić geniusz dopiero wtedy gdy odejdzie.
Wciąż jednak, mimo ponownego zainteresowania, w poważnych tytułach pojawiają się krytyczne i pozbawione szacunku publikacje.
Jako konkurent równy legendarnemu Muhammadowi Ali, Michael Jackson nie byłby zadowolony.
Jego celem było udowodnienie, że czarny artysta może zrobić wszystko to, co biały artysta, a nawet więcej.
Chciał przekroczyć wszystkie granice, zdobyć uznanie każdego, pobić każdy rekord i osiągnąć artystyczną nieśmiertelność
To dlatego, aby uciec śmierci, wkładam duszę w moją pracę.
Celem jego ambicji nie były pieniądze i sława, ale SZACUNEK.
Tak jak odważnie ogłosił w swoim przeboju z 1991 roku Black or White
Musiałem im powiedzieć, że nie mam sobie równych.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo interesujące. Cenię J. Vodel'a za takie rzeczowe i obrazowe teksty. Dziękuję Michaelinko za ten post zilustrowany pięknymi zdjęciami i nagraniami. Pozdrawiam! ~sunflower
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. Na tym polega wielki geniusz Michaela Jacksona.juka
OdpowiedzUsuńdzięki:)
OdpowiedzUsuńcała zasługa dla 3 kropki za tłumaczenie...podziękowania w imieniu czytelników Nibylandii Michaela Jacksona:)))
Michaelinko - wielkie dzięki. Mega ciekawy opis Michaela i niezwykle trafny. Szkoda, że tak wielu ludziom umknął taki obraz Jacksona w gąszczu plotek, kłamstw i bzdur na jego temat. Pozdrawiam, Beata :)))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńDzięki Michaelinko. Moim marzeniem jest, żeby każdy człowiek na naszej planecie dowiedział się o Michaelu tego wszystkiego i poczuł jego muzykę w ten sposób w jaki tak pięknie opisuje Vogel.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, zgadzam się z komentarzami powyżej:)Aby zrozumieć muzykę Michaela najpierw trzeba poznać jego samego, bo to on sam w sobie był każdym dźwiękiem, słowem, tekstem, TO ON BYŁ SWOJĄ MUZYKĄ.
OdpowiedzUsuńBo tak to jest przewaznie geniusz doceniany jest po smierci.wielki artysta.
OdpowiedzUsuń