Michael, Frank(wyższy) i Eddie z tatą Cascio |
Wybaczcie, jeżeli trochę się powtarzam, ale naprawdę warto przeczytać!!
Właśnie robię to po raz drugi.
Napisana z miłością:)
Dla mnie to najważniejsze!
Ukazuje z czym Michael musiał zmagać się przez całe życie: presja, ból, leki, upokorzenia, przeplatane osobistymi wspomnieniami Franka.... niezapomniane wspólne przeżycia:))
Rodzina Cascio zajmowała w życiu Michaela ważne miejsce. Była bardzo bliska Jego sercu.
Przez 25 lat spędził z nimi więcej czasu niż ze swoimi krewnymi.
Ufał im. Czuł się wśród nich bezpieczny i szczęśliwy.
Państwo Cascio, piątka dzieci, babcia oraz ich włoscy kuzyni wnosili namiastkę zwyczajności w pozbawiony prywatności świat supergwiazdy.
Rodzina Cascio. Frank z lewej w okularach (brakuje dwóch młodszych braci) |
Za pierwszym razem mieszane uczucia zostały zdominowane przez głębokie przekonanie o sile trwałości ich przyjaźni i w tej sprawie zdania nie zmieniam.
Obecnie emocje nieco się wyciszyły.
Wątpliwości wokół ostatniej części, dotyczącej przyczyn biznesowego rozstania obu panów i braku należytej dbałości Franka o szczegóły, skłaniają do baczniejszego spojrzenia na książkę.
Pierwszą nieścisłość, odkryłam na początku lektury, ale jakoś to przełknęłam.
Uważam jednak, że kto jak kto ale właśnie Frank - świadek tego i wielu innych wydarzeń, powinien szczególnie dbać o szczegóły, aby uniknąć zarzutu o brak wiarygodności.
Okoliczności wypadku w Monachium 1999 wystarczy porównać z filmem na YT, aby dojść do wniosku, że Cascio opisuje całą sytuację tak, jakby go tam wcale nie było.
Michael sam wdrapuje się na scenę po upadku mostu, bez pomocy Franka i ochroniarzy.
Nie siedzi również na brzegu estrady podczas wykonywania YANA.
Razi mnie nazywanie Michaela paranoikiem oraz ujawnianie szczegółów, dotyczących rzekomych okoliczności zawarcia małżeństwa z Lisą, oraz przyjścia na świat najmłodszego synka.
Te osoby na pewno przeczytają tę książkę…. można to było ująć, powiedzmy, bardziej dyplomatycznie i delikatnie, albo po prostu przemilczeć.
Najbardziej żal mi małego Blanketa, a Lisa ma prawo poczuć się upokorzona.
Zakładając, że wie o czym mówi, prawdziwy przyjaciel mógł sobie darować, a powyższe informacje zachować dla siebie.
Nie nadają się do publicznej wiadomości na pewno!
Michael przewraca się grobie.
Nie mam wątpliwości, że Frank Cascio kochał Michaela, gdyż jak można Go było nie kochać.
Do tego Michael tę miłość odwzajemniał.
Młodego i niedoświadczonego Franka cała sytuacja przerosła, czemu trudno się dziwić.
Wspaniałomyślny, szczodry Michael zatrudnił go, ponieważ chciał dla niego dobrej przyszłości.
Liczył, że młodziutki przyjaciel osiągnie sukcesy w show biznesie... jednym słowem pragnął dla niego szczęścia i pomyślności.
Czy Frank był wystarczająco zdolny, aby temu podołać?
Wydaje się, że nie bardzo...bez wykształcenia, bez doświadczenia nie mogło się udać, ale Frank widzi tego przyczynę wszędzie, tylko nie u siebie.
Powinni jak dotąd pozostać rodziną, przyjaciółmi, kumplami.
Michael popełnił błąd zatrudniając Franka. Nie wszyscy rodzą się geniuszami.
Powiedziałabym tak…. Frank kochał Michaela na pewno!… nie mam wątpliwości...kochał tak jak potrafił… jak umiał, ale na pewno szczerze.
Ufam, że miał dobre intencje pisząc tę książkę Nie dopuszczam myśli, że mogłoby być inaczej.
Cytując klasyka...."nikt nie jest idealny"
Forma i sposób przekazu Franka stanowi kwintesencję uczuć do Michaela i to jest ogromną wartością tej książki... przynajmniej dla mnie.
Co do faktów, mam trochę wątpliwości w jaki sposób Cascio je interpretuje.
Odnoszę wrażenie, że jest to historia Franka - nie Michaela, przedstawiona z własnej perspektywy dla swego rodzaju samooczyszczenia z popełnionych błędów, tym samym usprawiedliwienia przed samym sobą.
Historię załamania długoletniej przyjaźni, Frank opisuje w sposób niejasny, który trudno zrozumieć i to wydaje się podejrzane.
O co naprawdę chodziło?
Ukrywa coś, albo do końca nie mówi prawdy?
Obawiam się, że Michael najbardziej zawiódł się na nim w czasie około procesowym i to ich boleśnie poróżniło.
Tłumaczenie Franka, że Tom Meserau nie chciał, aby zeznawał jako świadek obrony, nie bardzo mnie przekonuje, aczkolwiek prawnik podobno potwierdza tę wersję.
Sprawa była wygrana, więc powołanie Franka przed ławę przysięgłych nie miało żadnego sensu.
Dlaczego zatem Michael miałby o tym nie wiedzieć??
Dlaczego czuł tak wielki żal do Franka?
Czy zaszło coś wcześniej?
Adwokat wspominał w jednym z wywiadów, że wielu przyjaciół opuściło Michaela i odmówiło świadczenia w sądzie z obawy o własną reputację.
Nie podejrzewam o to Franka.
Bez Michaela nic nie znaczył w świecie show biznesu, ale wściekły prokurator Sneddon ostrzył sobie na niego zęby i miał ochotę oskarżyć o współudział.
Może Cascio wolał się nie narażać i wolał zniknąć?
Twierdzi, że jego adwokat zakazał kontaktów z Michaelem, a Meserau o tym wiedział i akceptował taką decyzję.
Trudno uwierzyć, że Tom Meserau milczał i spokojnie patrzył jak zdruzgotany Michael czuje się zawiedziony postawą przyjaciela.
Sądzę, że nie pozwoliłby na to, gdyby nie było coś na rzeczy.
Wyrwał Michaela z otchłani oskarżenia.
Był ostatnią osobą, która nie reagowałaby na jego cierpienia z powodu zerwania dotychczasowych więzi z Cascio.
Dlaczego własnie wtedy ich 25 letnia przyjaźń zachwiała się tak poważnie??
Przekonany o zdradzie Franka, Michael długo po uniewinniającym wyroku, nie chciał rozmawiać z nim nawet przez telefon, utrzymując jednocześnie bliskie kontakty z jego rodzicami i resztą rodziny Cascio.
W mojej głowie ciągle kotłuje się to samo pytanie?
Dlaczego pomimo słusznej linii obrony, Michael miał żal do Franka???
....wiem... wiem... nie da się wszystkiego zrozumieć ani wytłumaczyć..
Na szczęście..... (według Franka)..... zanim Michael umarł, zdążyli sobie wszystko wyjaśnić i wybaczyć, a ja chcę wierzyć, że tak się stało, w przeciwnym razie byłaby to kolejna bardzo smutna historia w życiu Michaela Jacksona.
W przeciwieństwie do bajkopisarza Taraborrellego, którego nadmiernie ponosiła fantazja i który nie żałował sobie wątpliwej jakości komentarzy, wygłaszając złośliwe i krzywdzące opinie, opowieść Franka jest piękna i czuła.
Będę do niej wracać.
Drążę temat nie po to, aby zdyskredytować książkę i jej autora.
Pragnę jedyne znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytania, które zrodziły się po jej przeczytaniu.
Z drugiej strony wiem, że to niemożliwe, bo nie wszystko jest na sprzedaż i dobrze!!
Michael przez całe życie walczył o swoją prywatność i płacił za to wysoką cenę.
Czy teraz, kiedy go zabrakło rozpocznie się festiwal tzw "prawdziwych opowieści o Michaelu jakiego nie znamy".........???
Anialim, nasza Kochana Tłumaczko:)…..wyrazy wdzięczności za Twoją pracę i serce - dziękuję:))
Kasiu, nie żałuj - dziękuję:))
Dziękuję Wszystkim, zaangażowanym w ten projekt:))
------------------------------------------------------------------------------------
Możesz szerzej opisać wątek z Lisą? z góry dzięki ;)
OdpowiedzUsuńNiebawem na blogu będzie kontynuowany wątek z Lisą,a wtedy o tym szerzej napiszę.
OdpowiedzUsuńZapraszam do przeczytania książki...naprawdę warto:)
Wiem,że blog nieco zwolnił, ale dzieje się dużo na bieżąco.
Została wydana książka Franka i inne, które weryfikują szereg wydarzeń, oraz wnoszą wiele dotychczas nieznanych szczegółów.
Muszę wiele przemyśleć,aby odpowiedzialnie napisać o tym na blogu.
Pragnę wyjaśnić,że Nibylandia Michaela Jacksona to osobisty - podkreślam - bardzo osobisty przekaz zdobytej wiedzy o Michaelu z bezwzględnym wyłączeniem brukowych mediów.
Korzystając z wiarygodnych źródeł staram się zrozumieć, wyjaśnić i przekazać skomplikowaną historię życia artysty, przede wszystkim człowieka.
Robię to z szacunkiem i miłością oddanej fanki. Proszę czytelników Nibylandii Michaela Jacksona o cierpliwość i wyrozumiałość.
Ten blog powstał z głębokiej wewnętrznej potrzeby uwolnienia emocji,powstałych po śmierci Michaela.
To miało być odreagowanie na Jego tragiczne i niespodziewane odejście.... :(
Okazało się,że ktoś to czyta, ponieważ Michael ma ciągle wielu wiernych i oddanych fanów.... dziękuję Wam za to i będę nadal się starać... w miarę moich skromnych możliwości.
Pozdrawiam serdecznie:)
Michaelinko nie dziwią mnie Twoje wątpliwości co do Franka - wolałabym ich nie mieć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmichelina podaj swoje gg ? napisz do mnie
OdpowiedzUsuńKim jesteś anonimowy?
OdpowiedzUsuńUwazam, ze ow ksiazka jest co najmniej marna. To nie jest ksiazka o Michaelu, ale o Franku, jego wylewanie zali-ilez to on sie poswiecil, zrobil dla Micheala, i wybielanie samego siebie-zenujace tlumaczanie dlaczego byl kilkakrotnie zwalniany i dlaczego Michael zerwal z nim kontakt.
OdpowiedzUsuńMichael pokazany jest w zlym swietle, juz na samym poczatku Frank mowi o Michaelu, ze nie byl on idealny.. Nawet zakonczenie ksiazki nie jest o Michealu, nie czci jego osoby, ale usprawiedliwa i 'oczyszcza' Franka.
Ksiazka zawiera wiele klamstw i dziwnych zbiegow okolicznosci:
- matka blanketa nie pochodzi z banku dawcow spermy. Micheal byl w zwiazku z kobieta, ktora bardzo kochal. Rozstali sie, po czym okazalo sie, ze kobieta jest w ciazy. Zreszta w dokumencie Bashira, Michael o tym wspomina (jedyny momeny, kiedy na jego twarzy gosci usmiech) o matce Blanketa.
- Michael i Lisa rozstali sie, bo Lisa nie chciala zajsc w ciaze. A pozew zlozyla po tym, jak dowiedziala sie ze Debbie jest w ciazy. (Niestety 3 miesiace pozniej poronila). Pozniej jeszcze Michael i Lisa mieli ze soba romans, przez jakies 4 lata.
Stracilam caly szacunek do Franka. Zakompleksiony facet, ktory nie bardzo znosil zycie u boku krola. Co wiecej Micheal prosil go , aby nigdy nie napisal zadnej ksiazki na jego temat.. O ironio losu- jeszcze nie tak dawno krytykowal rodzine Jacksonow,za zarabianie na smierci Michaela...
- dziwne historie ze zwalnianie Franka, o ktorych niby Michael nie mial pojecia.. itd itd.
- sprawa jego zeznawania.. Frank byl tchorzem- mogl zeznawac, ale nie chcial. Fakt, na samym koncu zgodzil sie na zeznania, ale to juz nie bylo nikomu do niczego potrzebne..
-wzmianki na temat Scheffilda! Sheffield pozwal Micheala do sadu (oczywiscie o pieniadze), a Frank mu jeszcze dziekuje na koncu ksiazki.. Za pewne ma na uwadze przyszla z nim wspolprace, dlatego prawda sie nie liczy. Hipokryzja.
- itd itd.
Bardzo jestem rozczarowana ksiazka-na prawde liczylam, ze dowiem sie wielu ciakawostek na temat Michaela, a nic nowego sie nie dowiedzialam :/, co gorsza odczulam niesmak.
和粉絲喬安娜在夢幻島亂搞,以及上節目訪問賺錢薄片,麥可傑克森侄子說他被判他叔叔。
UsuńAnonimowy 4 lutego 2013 01:53----------------wpadłeś mi do spamu;).. .nie wiem dlaczego??,ale wydobyłam;)
OdpowiedzUsuńNo cóż widzę,że jesteś pod dużym wpływem bloga http://vindicatemj.wordpress.com/2013/01/21/june-chandlers-testimony-at-the-2005-trial-revisited-the-love-bracelet/
Ja również chętnie go czytam,ale nie przyjmuję za pewnik, tego co tam jest napisane, bo nawet sam autor(ka)pisze w trybie przypuszczającym.
Przemyślenia na tym blogu są bardzo interesujące i nie pozbawione logiki, nie mniej jednak to tylko przypuszczenia.
Dotyczy to także matki Blanketa.
Lisa owszem, założyła sprawę o rozwód, ale chodziło o całokształt nieporozumień małżeńskich.
Najprawdopodobniej w grudniu o ciąży nie wiedziała jeszcze sama Debbie, a co dopiero Lisa.
Poronienie nastąpiło w marcu po 3 miesiącach, a więc w grudniu wszystko dopiero się zaczęło jeśli chodzi o pierwszą ciążę.
Co do Franka zgadzam się,że książka jest głównie o nim, ale miał do tego prawo.
Sprawa procesu mnie nie przekonała, tym bardziej,że od tego czasu zepsuły się ich przyjacielskie kontakty.
To raczej nie jest aż tak proste jak przedstawił Frank.
Lista "przyjaciół", którym dziękuje w książce jak dla mnie również bardzo kontrowersyjna;)
Natomiast to,że nie ukazuje Michaela jako ideał świadczy akurat o jego zdrowym rozsądku, ponieważ Michael był tylko człowiekiem i jak każdy miał swoje wady i słabości........ :)
Jestem pod wrażeniem tej książki... tak wspaniale jest dowiedzieć się tylu pieknych rzeczy o Michaelu. Jestem jego fanką odkąd skończyłam bodajże 12 lat.
OdpowiedzUsuńSuper blog - mam jeszcze wiele do przeczytania - dziękuję:)
Pozdrawiam!
Lusija
Witam w Nibylandii:) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam:))
OdpowiedzUsuńPolecam jeszcze jedną piękną i wzruszająca książkę o Michaelu:
Jermaine Jackson - Nie jesteś sam- Oczami brata - http://www.empik.com/nie-jestes-sam-michael-oczami-brata-jackson-jermaine,p1062725373,ebooki-i-mp3-p
Zapraszam także na doskonałą stronę MJT: Michael Jackson Translate:
http://mjtranslate.com/pl - tłumaczenia znakomitych książek, tekstów Michaela i o Michaelu, wywiady, wypowiedzi, teksty utworów i wiele innych niezwykłych faktów i ciekawostek.
Najmniej polecam biografię wg Taraorrellego (tabloidowy charakter).
Polecam Vogla...Jones..... wszystko:) skarbnica wiedzy o Michaelu... :)
Spokojnych, Wesołych Świat życzę.. :)
Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńJejuś nie sądziłam że mały Blanket jest tak uderzająco podobny do Michaela! (Mam troszkę do nadrobienia, ale tylko troszkę:)
Wiesz kochana,myslę,ze miedzy nimi istniało jakieś nieporozumienie,może nie majace nic wspolnego z procesem ? Tom M. naprawdę potwierdził,ze nie miał zamiaru powoływać Franka na swiadka,może by ławnicy nie mysleli,no tak,to bliski kumpel i powie co mu każą.....Szkoda tej przyjaźni,bo obydwaj świetnie się dogadywali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Ben
Mam nadzieję,że Frank pisze prawdę i wszystko zostało zapomniane, jednak nie widziałam go na pogrzebie....hmm, ciekawe czy został zaproszony? czy był?
UsuńDecydowała rodzina,
Jermaine w swojej książce chyba nie wspomniał o Cascio. Może był zazdrosny?
Swoją drogą trochę się nie dziwię, chyba także byłabym na miejscu rodziny... :)
Cześć czy tu jeszcze ktoś jest?
OdpowiedzUsuńoczywiście, zaglądam ;)
Usuńzapraszam na FB https://www.facebook.com/michaelina.michaelinaa
OdpowiedzUsuń