MOJE BLOGOWANIE

NIE TYLKO O MICHAELU...
...Jeśli przychodzisz na świat, wiedząc, że jesteś kochany i opuszczasz go z tą samą świadomością, wszystko z czym w międzyczasie przyszło ci się zmierzyć - jest do pokonania. (Michael Jackson- Oxford 2001)

Ten blog nie mógłby powstać, gdyby nie miłość i zaangażowanie rzeszy fanów, którzy tłumaczą teksty o Michaelu Jacksonie na licznych portalach, poświęconych Królowi Popu.
Szczególne wyrazy uznania kieruję do zespołu tłumaczy: Ola, Anialim, Kora, Bea, Kato, Agnieszka, Butterfly26, Felicia M, Phi, Speed Demon, Tiffani, Ioretta, Marta, Nat, Bettima, Marta, Nat.
Specjalne podziękowania dla oddanych Fanek z Internetowej Bazy Tłumaczeń MJTranslate, oraz michaeljacksontruelove.
Gdyby nie WY, moja wiedza na temat Michaela byłaby niepełna i znacznie ograniczona.

Wszystkie zdjęcia oraz materiały filmowe znalezione i udostępnione z sieci.

Translate


poniedziałek, 10 grudnia 2012

Media,etyka,odpowiedzialność.


Pielęgniarka, wkręcona w głupi dziennikarski żart popełniła samobójstwo.
Udzieliła informacji na temat stanu zdrowia ciężarnej Księżnej Cambridge, łamiąc podstawową zasadę poufności danych pacjenta.
Zachowała się nieprofesjonalnie.
Czy to było głównym i jedynym powodem tak drastycznego czynu najprawdopodobniej nigdy do końca nie zostanie wyjaśnione.
Ponownie rodzi się pytanie o odpowiedzialność mediów.
Jak daleko można posunąć się dla podniesienia wyników sprzedaży produktu jakim stał się wszechobecny news.

Popyt na igrzyska był jest i będzie.
Już w zamierzchłych czasach gawiedź tłumnie przybywała gapić się na wymyślne tortury i egzekucje nieszczęśników, którzy mieli na bakier z  z prawem.
Obecne cywilizowane czasy zdecydowanie i zapewne słusznie odrzucają tak okrutne i nieodwracalne kary, co w kontekście ewentualnej pomyłki sadowej znajduje racjonalne uzasadnienie.
Nie mniej jednak uważam, że niektóre zaburzone osobowości morderców i gwałcicieli należałoby eliminować ze społeczeństwa, ale to już zupełnie inny temat.
Całe zawodowe życie miałam do czynienia z mediami, chociaż na szczęście i dzięki Bogu nie jestem dziennikarką.
Realizatorska współpraca pozwoliła mi poznać to wszystko od kuchni i z przykrością muszę wyznać, że prawdziwe dziennikarstwo już dawno upadło.  
Nie ubliżając nikomu, mając nadzieję, że istnieją jeszcze nieliczni, którzy godnie reprezentują etos tego zawodu, na własnym przykładzie i doświadczeniu stwierdzam, że takich coraz trudniej znaleźć.
Brak kompetencji i profesjonalizmu są obecnie powszechne, a zapotrzebowanie na plotkę, sensację i skandal zdominowało niemal wszystkie media.
Pod płaszczykiem wolności słowa plecie się co na język przyniesie, przekręca, konfabuluje, szczuje i niszczy ludzi bez krzty sumienia i odpowiedzialności, posługując się niecnymi sposobami jak podsłuch, podglądactwo, przekupywanie tzw informatorów i wkręcanie ludzi w niewybredne żarty.
Wszystko dla newsa na pierwszej stronie brukowca!
Jeżeli do tego dodamy manipulowanie prawdą i wydawanie wyroków zanim zapadną w sądzie to jestem za ustawowym ograniczeniem tak wypaczonej niezawisłości mediów.
Można wymieniać niezliczoną ilość publicznych osób i zwykłych ludzi, wplatanych w machinę medialną,  zniszczonych karier, następnie pogrążonych w niebycie. 
Ludzie wierzą, że skoro coś powiedziano w telewizji lub napisano w prasie to prawda.

Ostatnia tragedia w Wielkiej Brytanii przywodzi na myśl inne, które wstrząsały opinią publiczną.
Wystarczy przypomnieć śmierć Księżnej Diany w 1997 roku, co w kontekście samobójstwa pielęgniarki, opiekującej się jej ciężarną synową 15 lat później nabiera szczególnej wymowy.
Podobnie jak wtedy, w obecnym zdarzeniu udział i odpowiedzialność mediów są kluczowe.

W tym momencie nie sposób w Nibylandii Michaela Jacksona  nie wspomnieć jak perfidną rolę odegrały media w życiu i śmierci Michaela Jacksona.


proszę nie fotografujcie... z tyłu obrońca Michaela, Thomas Maserau  
Charles Thomson, dziennikarz i publicysta z okazji 5 rocznicy uniewinnienia Michaela od zarzutów molestowania nieletniego chłopca  napisał w 2010 roku znakomity artykuł o wymownym tytule:

One of the most shameful episodes in journalistic history 
Jeden z najbardziej wstydliwych epizodów w historii dziennikarstwa 

Oto jego niektóre fragmenty, zapraszam jednak do przeczytania całości

Dzisiaj minęło 5 lat od dnia, w którym dwunastu przysięgłych jednogłośnie uniewinniło Michaela Jacksona od ciążących na nim zarzutów molestowania dzieci, spisku i podawania alkoholu nieletnim. 
Trudno przewidzieć, jak historia zapamięta proces Michaela Jacksona. 
Być może jako typowy przykład zachodniej obsesji na punkcie sławnej osoby. 
Być może, jako lincz XXI wieku. 
Osobiście uważam, że zostanie zapamiętany jako jeden z najbardziej wstydliwych epizodów w historii dziennikarstwa. 

Patrząc na proces Michaela Jacksona z perspektywy czasu, widzę media poza wszelką kontrolą. Ogrom propagandy, uprzedzeń, wypaczeń i dezinformacji przechodzi ludzkie pojęcie. 
Czytając protokoły sądowe i porównując je z wycinkami prasowymi, widoczne jest, że proces, który relacjonowały nam media, w niczym nie przypominał procesu, który toczył się na sali sądowej. 

Kiedy okazało się, że  Michael Jackson został oskarżony o molestowanie młodego Gavin’a Arvizo, chłopca, który dzięki jego pomocy i wsparciu finansowemu zwalczył nowotwór, chłopca znanego z tego, że trzymał piosenkarza za rękę w "Living With Michael Jackson" Martina Bashira, w mediach zawrzało. 
Sieci miały taką obsesję na punkcie skandalu z Jacksonem, że atak terrorystyczny w Turcji minął prawie bez echa, jedynie stacja CNN zadała sobie trud transmitowania wspólnej konferencji prasowej George’a Bush’a i Tony’ego Blair’a na temat tej tragedii. 

Wszystkie trzy główne sieci telewizyjne niezwłocznie wprowadziły godzinny program specjalny, skupiający się na sprawie Jacksona, najwyraźniej niezrażone faktem, że nic nie było jeszcze wiadomo na temat zarzutów, a prokuratorzy nie odpowiadali na żadne pytania.

Zachęcone zwiększonym zainteresowaniem widzów i czytelników, spowodowanym skandalem Jacksona, media postawiły sobie za cel, żeby wyciągnąć z tej sprawy tyle korzyści, ile mogły. 
Tom Sinclair z 'Entertainment Weekly' napisał: 
"Eksperci medialni, od bezkompromisowych, tabloidowych reporterów do najbardziej eleganckich prezenterów wiadomości w telewizji, rzucili się, żeby zapełnić całe szpalty i czas antenowy sensacyjnymi materiałami na temat Jacko i gadającymi głowami". 

Kiedy media był zajęte zadręczaniem wielu szarlatanów i dalekich znajomych o ich opinie na temat skandalu, zespół prokuratorów zajmujący się sprawą Jacksona angażował się w jakieś bardzo wątpliwe działania, ale media nie wydawały się tym przejmować. 

Większość mediów nie tylko pominęła zalew wątpliwości, a czasami nielegalnych działań ze strony prokuratury, ale wydawała się również całkowicie zadowolona, że może kontynuować propagandę potępienia w imieniu prokuratury, mimo zupełnego braku potwierdzających dowodów.
Na przykład, Diane Dimond pojawiła się w programie "Larry King Live" po aresztowaniu Jacksona i mówiła o "stercie listów miłosnych", które gwiazdor rzekomo napisał do Gavina Arvizo.
"Czy ktokolwiek tutaj ... wie o istnieniu tych listów?" spytał King.
"Oczywiście", odpowiedziała Dimond. "
"Ja wiem. Oczywiście, że wiem o ich istnieniu!" 
"Diane, czy ty je czytałaś?" 
"Nie, nie czytałam ich".
Te miłosne listy nigdy się nie zmaterializowały.
Tak czy inaczej, ta historia obiegła świat bez jednego skrawka dowodu na jej poparcie. 

Minął ponad rok od aresztowania Jacksona, zanim rozpoczął się jego proces i media zostały zmuszone w tym przejściowym okresie do podtrzymywania zainteresowania tą historią tak długo, jak tylko mogły, mając świadomość, że Jackson był związany nakazem milczenia i w związku z tym bezsilny, nie mógł zareagować,

Chociaż większość mediów przedstawiała te doniesienia jako insynuacje, a nie fakty, ich niezliczona ilość i częstotliwość, historie łączące Jacksona z paskudnym molestowaniem seksualnym, w połączeniu z jego brakiem możliwości, by je odeprzeć, miały ogromny, niszczycielski wpływ na publiczny wizerunek gwiazdy. 

Jackson poślizgnął się pod prysznicem, odbił sobie płuco i został przewieziony do szpitala. 
Kiedy sędzia Rodney Melville zarządził wydanie nakazu aresztowania Jacksona, jeżeli nie zjawi się w sądzie w ciągu godziny, piosenkarz szybko przybył w spodniach od piżamy, które miał na sobie, kiedy został odwieziony do szpitala.


w towarzystwie ojca i ochroniarza Michael przybywa na wezwanie sędziego prosto ze szpitala
Fotografie Jacksona w piżamie obiegły cały świat, często bez wzmianki o urazie czy powodzie, dla którego miał ją na sobie. 
Wielu dziennikarzy oskarżało Jacksona o sfingowanie całego zdarzenia, żeby zyskać współczucie, choć "współczucie" jest ostatnim słowem, jakiego możesz użyć do opisania reakcji mediów. 

Zamiast opowieściami o kłamstwach Gavina Arvizo i sprzecznych zeznaniach obu braci, szpalty gazety zapełnione były artykułami oceniającymi piżamę Jacksona, chociaż "dzień piżamowy" był kilka dni wcześniej.
Tysiące słów poświęcono temu, czy Jackson nosi perukę, czy nie, a 'The Sun' opublikował nawet artykuł atakujący Jacksona za dodatki przypięte codziennie do jego kamizelki.




Wydawało się, że prasa pisała o wszystkim, omijając jedynie temat przesłuchania chłopca, które poważnie podważyło zarzuty prokuratury.

Ten zwyczaj relacjonowania szokujących oskarżeń, z ignorowaniem przesłuchań, które je dyskredytowały, stał się wyraźnym trendem podczas całego procesu Jacksona. 
W kwietniu 2005 roku w wywiadzie z Matt’em Drudge, felietonista 'Fox' Roger Friedman wyjaśnił: "To, o czym się nie informuje, to to, że przesłuchania tych świadków przez obronę zazwyczaj kończą się dla nich fatalnie".
Dodał, że gdy ktoś powiedział coś sprośnego lub wstrząsającego o Jacksonie, przedstawiciele mediów "biegli, żeby to obwieścić" i opuszczali kolejne przesłuchania.
Drudge zgodził się z tym, dodając: 
"Nie słysząc, jak świadek, jeden po drugim wykłada się w trakcie zeznań. 
Nie ma ani jednego świadka, przynajmniej ostatnio, który nie przyznał się do krzywoprzysięstwa we wcześniejszym postępowaniu, w tej sprawie czy w innej".

Kiedy obydwie strony zakończyły przesłuchania, przysięgli zostali pouczeni, że jeśli znaleźli jakąś uzasadnioną wątpliwość, musieli uniewinnić. 
Każdy, kto uważnie śledził proces, mógł zobaczyć, że wątpliwości były bardziej niż uzasadnione, nie było to wcale zabawne. 
Prawie każdy świadek oskarżenia, albo dopuszczał się krzywoprzysięstwa, albo atakowany pytaniami, pomagał obronie. 
Nie było cienia dowodu łączącego Jacksona z jakimkolwiek przestępstwem i nie było ani jednego wiarygodnego świadka łączącego go z przestępstwem.

Ale to nie powstrzymało dziennikarzy i ekspertów od przepowiadania przyszłości, z Nancy Grace z CNN na czele, że wyrok będzie jeden – winny. 
Obrońca Robert Shapiro, który kiedyś reprezentował rodzinę Chandlerów, utrzymywał CNN w tym przeświadczeniu: 
"On zostanie skazany". 
Była prokurator Wendy Murphy powiedziała 'Fox News': 
"Nie ma wątpliwości, zobaczymy tu skazanie".

Gdy ława przysięgłych wydała 14 werdyktów "niewinny", media były "upokorzone", powiedział Mesereau w kolejnym wywiadzie. 
Analityk medialny Tim Rutten skomentował później: 
"Więc, co się stało, kiedy Jackson został uniewinniony od wszystkich zarzutów? 
Czerwone twarze? 
Refleksje? 
Być może trochę wyrzutów sumienia? 
Może wyrażenie skruchy za pospieszny osąd? 
Nieeee.
 Zamiast tego, reakcją była wściekłość, hojnie zaprawiona pogardą i dziwnymi, intrygującymi wyrazami twarzy. 
Jej celem stali się przysięgli... 
Piekło nie wpada w taką furię, jak zlekceważony i upokorzony prezenter telewizji kablowej". 

Na konferencji prasowej, po ogłoszeniu werdyktu, Sneddon nadal przedstawiał Gavina Arvizo jako "ofiarę" i powiedział, że podejrzewał, iż "status sławnej osoby" utrudnił przysięgłym osąd – wielu ekspertów medialnych szybko podchwyciło ten tekst i zaczęło podważać wiarygodność przysięgłych i ich werdykt.

Po początkowym oburzeniu, historia Michaela Jacksona zniknęła z nagłówków gazet. 
Niewiele było analiz uniewinniającego werdyktu i tego, w jaki sposób go osiągnięto. 
Uznano, że uniewinnienie przynosi mniej zysków niż skazanie. 

Faktycznie, Thomas Maserau mówił w późniejszych latach, że gdyby Jackson został skazany, stworzyłoby to dla mediów "rękodzielnictwo" – stałe zyski, codziennie, przez wiele lat tworzyłyby historię. 
Wieloodcinkowe sagi, takie jak opieka nad dziećmi Jacksona, kontrola nad jego imperium finansowym, pozwy cywilne innych "ofiar" i ciągnące się procesy apelacyjne dostarczałyby tematów na tysiące opowieści każdego miesiąca, roku, może nawet dziesięciolecia. 

Pozbawienie Jacksona wolności przyczyniłoby się do powstania niekończącego się źródła tematów na pierwsze strony gazet: 

Kto go odwiedza? 
Kto nie? 
Czy ma osobną celę?
Jeśli nie, kim są jego współtowarzysze z celi? 
Co z jego strażnikami więziennymi? 
Czy ma w więzieniu przyjaciółkę, z którą koresponduje? 
Czy możemy przylecieć helikopterem nad dziedziniec więzienia i sfilmować go, kiedy się gimnastykuje? 
Możliwości były nieograniczone. 
Licytowano się na całego, kto mógłby zdobyć pierwsze zdjęcie Jacksona w celi, zanim jeszcze ława przysięgłych rozpoczęła obrady.

Werdykt uniewinniający nie był tak lukratywny. 

W wywiadzie dla Newsweeka, szef CNN Jonathan Klein przypomniał, że widząc werdykt "niewinny", powiedział swoim zastępcom: 
"Mamy teraz mniej ciekawą historię".
 'The Hollywood Reporter' zauważył, że szybko zmontowane programy telewizyjne o uniewinnieniu Jacksona były marnie zrobione i miały mniejszą oglądalność niż powtórka reality show "Nanny 911".

Historia się skończyła. 

Nie było ani przeprosin ani odwołań. 
Nie było analizy żadnego śledztwa czy przesłuchania. 
Nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności za to, co stało się z Michaelem Jacksonem. 
Media były zadowolone, że ludzie uwierzyli w ich mocno wypaczone i graniczące z fikcją relacje z procesu. 
To było to.

Kiedy Michael Jackson zmarł, w mediach ponownie zawrzało. 

Jakie leki go zabiły? 
Jak długo je zażywał? 
Kto je przepisywał? 
Co jeszcze było w jego organizmie? 
Ile ważył?

Ale było jedno pytanie, którego wydaje się, nikt nie chce zadać:

Dlaczego?
Dlaczego Michael Jackson był tak zestresowany i miał taką paranoję, że nie mógł nawet przespać nocy, jeżeli ktoś nie wstrzyknął mu w ramię pełnego zestawu anestetyków? 


Media wyrządziły krzywdę zarówno opinii publicznej jak i Jacksonowi. 
Po stoczeniu tej walki, przejściu przez ten wyczerpujący i przerażający proces, usiany ohydnymi oskarżeniami i zabijający godność, Michael Jackson powinien być zrehabilitowany, kiedy przysięgli jednogłośnie wydali 14 wyroków uniewinniających. 
Jednak nieodpowiedzialne relacje mediów z procesu uczyniły niemożliwym to, żeby Jackson kiedykolwiek poczuł się naprawdę zrehabilitowany. 
System prawny może uznał go za niewinnego, ale opinia publiczna, ogólnie rzecz biorąc, ciągle myśli inaczej. 
Zarzuty, które zostały obalone w sądzie, były niekwestionowaną prawdą dla prasy. 
Niewiarygodne zeznania były prezentowane jako fakty. 
Wszystkie działania obrony zostały zignorowane.

Kiedy pytano przysięgłych o tych, którzy powątpiewają w werdykt, odpowiadali: 
"Oni nie widzieli tego, co my widzieliśmy".
Mają rację. 
Nie widzieliśmy. 
Jednak powinniśmy byli wiedzieć. 
A ci, którzy nie chcieli nam mówić o tym, pozostali na swoich posadkach, niekontrolowani, bezkarni i wolni, mogą zrobić dokładnie to samo każdemu, komu zapragną.

Autor tłumaczenia: kato MJTranslate
         

Thompson ma rację!
Bezkarni,wolni, niekontrolowani, maja władzę!
Jak sępy czekają, aby dopaść kolejną ofiarę.

Najgorszy okres w życiu Michaela Jacksona przypadł na czas oskarżeń i procesu.
Tragiczny finał tego, co ze strony mediów spotykało go nagminnie na każdym etapie życia i kariery.
Pomimo uniewinnienia Michael  na zawsze już pozostał ze złamanym sercem, co w prostej linii doprowadziło do śmierci w 2009 r.
Świat wstrzymał oddech, a te same media, które nazywały go samozwańczym królem popu, Jacko Vacko, dziwolągiem i pedofilem przybrały fałszywie żałobny ton.
Obecnie paparazzi śledzą jego dzieci.



Jak dotąd nie wytropili żadnego skandalu, ale z pewnością to tylko kwestia czasu.

Michael dbał o swoją prywatność.
Przez całe życie udzielił zaledwie kilku wywiadów, ulegając naciskom ze strony managerów i speców od wizerunku.
Mniej więcej były do siebie podobne i nie wnosiły niczego nowego, czego oczekiwały żądne sensacji media.
Z braku nowych historii, zaczęto tworzyć własne, gdyż zapotrzebowanie było ogromne.
Popyt czyni podaż.

Dlaczego po prostu nie powiesz ludziom, że jestem kosmitą z Marsa?
 Powiedz im, że jem żywe kurczaki, a o północy odstawiam taniec voodoo.
Uwierzą we wszystko, co powiesz, bo jesteś dziennikarzem. 
Ale jeżeli ja, Michael Jackson, powiedziałbym: 
Jestem kosmitą z Marsa, jem żywe kurczaki i odstawiam taniec voodoo o północy, ludzie mówiliby: 
Człowieku, ten Michael Jackson to świr.
Jest totalnie stuknięty.
Nie można wierzyć żadnemu słowu, które wychodzi z jego ust.' Michael Jackson (1995)
  


-------------------------------------------------------------------------------------



8 komentarzy:

  1. Michaelinko bardzo istotny problem.
    Jak długo jeszcze dziennikarskie hieny zarabiać będą kosztem niewinnych ofiar.
    Dzięki za poruszenie tego tematu.
    Jola

    OdpowiedzUsuń
  2. Thomson ma całkowitą rację, zgadzam się ze wszystkimi jego słowami. Szkoda tylko, że takich rzeczy nie ma na pudelku, onecie itp., wtedy ludzie może w końcu przejrzeli by na oczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Michaelinko <3 <3 dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. L.O.V.E. Ewuś...ledwo żyję. Muszę trochę się wyciszyć.
      Poszłabym na rower, ale z wiadomych względów nie bardzo mogę;)

      Usuń
  4. <3 dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  5. Postępowanie mediów łamie człowiekowi serce, a jak czuł sie zaszczuty Michael, aż trudno sobie wyobrazić... nie moge sie z tym pogodzić, czuję fizyczny ból.... co czują dzieci, gdy ciagle osoby,którym kiedyś pomagał oskarżają tatę o niecne czyny...to nie ludzie, to hieny,które dla mamony sa gotowi zaprzedać duszę diabłu


    Ben

    OdpowiedzUsuń