Gdyby żył, obchodziłby dzisiaj swoje 53 urodziny.
Michael przyszedł na świat 29 sierpnia 1958r.w afroamerykańskiej, wielodzietnej rodzinie.
Spośród większości utalentowanego muzycznie rodzeństwa, gwiazda Michaela rozbłysła najjaśniej.
Wielki talent jakim został obdarzony przez naturę, został poparty niezwykłą pracowitością i poświeceniem, ale los nie był tak łaskawy w innych aspektach jego życia.
Choroby, które zaatakowały w młodym wieku - lupus i vitiligo, stały się nie tylko osobistą tragedią, lecz także przyczyną niebywałego ataku mediów i rozpowszechniania plotek o rzekomym wybielaniu skóry.
Im bardziej Michael strzegł swojej prywatności, tym więcej wymyślano nieprawdopodobnych historii na jego temat.
Wyrobiono mu opinię ekscentryka – dziwaka, nadano przezwisko Jacko Wacko i w części opinii publicznej, oraz czytelników na poziomie brukowców, rodził się Michael Jackson jako monstrum i kosmita.
Dwukrotnie z chęci zysku oskarżających, został pomówiony o molestowanie nieletnich chłopców, a wokół jego osoby nieustannie kręcili się ludzie szukający przede wszystkim własnych profitów, traktując artystę jako przysłowiową maszynkę do zarabiania pieniędzy.
Michael w dzieciństwie i wczesnej młodości wraz ze swoją matką Katherine i pozostałym rodzeństwem należał do Kościoła Świadków Jehowy, który nie uznawał Świąt Bożego Narodzenia oraz obchodów dnia urodzin.
Moje dzieciństwo zostało kompletnie mi zabrane, nie było Świąt Bożego Narodzenia, nie było urodzin. To nie było normalne dzieciństwo. Żadnej przyjemności dzieciństwa. To wszystko zostało wymienione na ciężką pracę, zmagania, ból, ewentualnie materialny i profesjonalny sukces.
Ból utraconego dzieciństwa musiał być bardzo dotkliwy, skoro tak często obecny w jego dorosłym życiu.
Nie chcę jednak w dniu urodzin Michaela popadać w zbyt smutny nastrój, chociaż to przecież nieuniknione:(( tym bardziej, że jeszcze z innego powodu był to dla mnie przygnębiający dzień, a żal i rozczarowanie jaki przyniósł niestety nie skończy się jutrzejszego poranka.
Jednym słowem ciężko...bardzo ciężko.Im mocniej kochamy naszych bliskich, tym więcej czujemy się zranieni i tak trudno zapomnieć słowa, których nie da się już cofnąć.
Radosne święto urodzin, o którym marzył mały chłopiec z Gary niech przywoła o NIM najmilsze wspomnienia.
29 sierpień 1997 Kopenhaga - trasa History Tour
chwila wytchnienia....i |
... zaskoczenie - niecodzienna sytuacja na estradzie |
cóż to??? |
nie wierzę... to dla mnie..? |
wspaniały !!! |
a tak wyglądało to wydarzenie od strony publiczności, okiem amatorskiej kamery fana ;)
Onieśmielony, ale bardzo szczęśliwy Michael potrzebuje chwili przerwy, aby przygotować się do dalszego występu....szklanka soku pomarańczowego, czarny ręcznik, krótki dialog z publicznością i garderobiany podaje żakiet do następnej odsłony - Medley z czasów Jacksons Five.
Nie czas na łzy(?)........eee tam :((((((
......czas na uśmiech :)))))))
trochę zabawy.......;)))
i chwile szczęścia.....:)
Do nieba przesyłam ;)......HAPPY BIRTHDAY MIKE!!!
----------------------------------------------------------------------------------------
Witam pierwszy raz odwiedzam Twój blog, w prawdzie urodziny Michaela już minęły to także dołączam się do życzeń :D 29 Sierpnia byłam niestety zajęta...oglądaniem teledysków i słuchaniem niebiańskiej muzyki Króla. Bardzo podoba mi się twój blog :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, invincible_MJ :*
Witam u Michaela:))pozdrawiam i zapraszam:))
OdpowiedzUsuń