Dla mnie trwają do Nowego Roku... kocham Boże Narodzenie.
Cały ten około świąteczny czas pomiędzy Wigilią, a Nowym Rokiem jest uroczy i wyjątkowy.
Chciałoby się cieszyć nim jak jak najdłużej.
Tym razem kiepska kondycja fizyczna zabrała mi radość celebrowania Świąt.
Odebrała siły i chęci na cokolwiek.
Powoli odzyskuję zdrowie i sprawność, a więc ten post będzie jeszcze świąteczny, bo mam niedosyt.
Michael i magiczny czar świąt...:) miły temat na dzisiejszy wpis... :)
Ostatni przedświąteczny tydzień rozłożył mnie kompletnie, a przecież 18 grudnia wyjeżdżałam do Warszawy, następnie Berlin i wyczekiwany od roku Cirque du Soleil's Michael Jackson the Immortal World Tour.
Pokonując ból, zaopatrzona w leki, pod opieką i w fantastycznym towarzystwie - dziękuję moje kochane!! Bea, Kora, Morelka, Yola, Kasia, Hania, Marlenka, Iwonka... :))) przetrwałam wspaniałe widowisko, ale po powrocie kompletnie zaniemogłam i wylądowałam u ortopedy.
W Berlinie moc wrażeń i wzruszeń.
przepiękna kurtyna z ogromnym wizerunkiem Michaela..:) |
korzystając z niektórych funkcji Picasa pozostajemy z Beą w Necie nadal anonimowe... ;) |
Było naprawdę cudownie!
Wszystko zasługuje na obszerny, osobny post, jednak dzisiaj nie dam rady.
Boląca ręka już daje znać o sobie.
Niezwłocznie zatem przechodzę do świątecznego Michaelowego tematu... ;)
Kto nie czytał, kto jeszcze nie nabył gorąco przy tej okazji polecam książkę Jermaine'a Jacksona.
Ciepła, wzruszająca opowieść o braterstwie, rodzinie, miłości i pewnym niezwykłym życiu.
Dla świata Michael Jackson był idolem.
Dla starszego brata, młodszym bratem, z którym sypiał w piętrowym łóżku, z którym dzielił pokoje, scenę, marzenia, radości i smutki.
Niech sobie sceptycy, nie lubiący Jermaine'a mówią co chcą.
Jestem pewna, że bracia darzyli się wzajemną miłością, chociaż w dorosłym życiu każdy poszedł swoją droga, co raczej jest normalne.
Z własnych doświadczeń wiemy, że w rodzinie bywa różnie, więc nie oceniajmy innych, tym bardziej, że nie mamy pojęcia jak było naprawdę.
Michael publicznie niczego złego nigdy nie powiedział, wręcz przeciwnie... uszanujmy to.
Rodzina towarzyszyła mu każdego dnia wyniszczającego procesu 2005r.
Byli obecni, kiedy osądzano lekarza, odpowiedzialnego za jego śmierć.
Byli obecni, kiedy osądzano lekarza, odpowiedzialnego za jego śmierć.
W najczarniejszej godzinie trwali murem przy swoim synu i bracie: matka, ojciec, ośmioro rodzeństwa - wszyscy.
Kiedy umarł ich rozpacz była szczera i pełna bólu, a zdruzgotany Jermaine ogłosił światu oficjalny komunikat, że Michael nie żyje.
Widziałam to na własne oczy w telewizji CNN tamtej tragicznej nocy 25 czerwca 2009 r.
Widziałam to na własne oczy w telewizji CNN tamtej tragicznej nocy 25 czerwca 2009 r.
Nie mam wątpliwości, że cierpiał.
Ta książka jest napisana z miłością i to mi wystarcza.
Sprawcie sobie lub komuś bliskiemu poświąteczny prezent i przeczytajcie...warto!
Jermaine Jackson - "Nie jesteś sam" - Michael oczami brata |
Michael stał obok mnie.
Miałem osiem lat, on zaledwie cztery.
Obaj patrzyliśmy w ciemność nocy z okna naszego pokoju.
Była Wigilia Bożego Narodzenia.
Padał śnieg. (...)
Michael wyglądał na zasmuconego.
Pamiętam, że patrzyłem na niego z góry, odczuwając podobny smutek.
Nagle zaczął śpiewać.
Po raz pierwszy usłyszałem wtedy jak śpiewa.
W moich uszach jego głos brzmiał jak anielskie pienie.
Nucił cicho, aby matka nas nie usłyszała.
Podjąłem piosenkę i razem zaśpiewaliśmy jeszcze kilka wersów (...)
Czuliśmy się jak dwaj kolędnicy, stojący na progu własnej pustelni.
Twarz śpiewającego Michaela promieniała radością.
Udało nam się skraść nieco magii świątecznej nocy.
Rozpierało nas szczęście.
Niestety bardzo krótko, bo przypomnieliśmy sobie, że jedynie udajemy.
Jako świadkowie Jehowy nie obchodziliśmy Świat Bożego Narodzenia i nasz następny ranek będzie dokładnie taki sam jak wszystkie inne(...)
I w tej chwili, Michael jako czterolatek, patrząc na rozświetlony lampkami dom sąsiadów, oznajmił mi z powagą:
Kiedy dorosnę sprawię sobie mnóstwo takich lampek.
Codziennie będę obchodził Boże Narodzenie.
Michael dotrzymał słowa i zrealizował marzenie dzieciństwa.
Neverland przez okrągły rok wyglądał bajecznie, lśniąc tysiącami światełek, a Michael Jackson każdego roku podczas świąt przesyłał życzenia swoim fanom na całym świecie.
Po latach wspomina jak się to wszystko zaczęło w trudnym 1993 roku dzięki Elizabeth Taylor, oddanej przyjaciółce i powierniczce, która go rozumiała i nigdy nie zawiodła.
Kiedy na świat przyszły dzieci salon w Neverland zamieniał się w ogromny sklep z zabawkami, a Michael w Świętego Mikołaja, który, obdarowuje wszystkich prezentami.
W filmiku poniżej oprócz Paris i Prince ( Blanket urodzi się dopiero w 2002 r). widzimy bliską sercu Michaela rodzinę Cascio, oraz małego Omera Bhatti z siostrą i rodzicami podczas świat w Neverlandzie w 1998 roku.
Michael traktuje Omera Bhatti jak własnego syna, a on młodych Jacksonów jak młodsze rodzeństwo.
Rodzice Omera pracują u Michaela.
Mama jest nianią dzieci, a ojciec ochroniarzem i szoferem.
Wszyscy mieszkają w Neverland.
Dzieci Michaela nadal uważają Omera za swojego brata.
Stanowi dla nich oparcie, kiedy zabrakło im ojca. Utrzymują bliskie, rodzinne kontakty.
Omer był uzdolnionym artystycznie chłopcem.
Dzięki Michaelowi zdobył wykształcenie muzyczne i mógł rozwijać swój talent wokalny oraz taneczny.
Obecnie jako O-Bee podąża własną drogą artystyczną i odnosi sukcesy jako raper .
Omer z Blanketem |
Paris i Omer |
Prince, Paris, Omer |
------------------------------------------------------------------------------------------